wtorek, 26 lipca 2022

"Zbuduj swój dom wokół mojego ciała" Violet Kupersmith


 Czasem dobre książki trafiają się dość niespodziewanie. Taki przykład: gdybym oceniła „Zbuduj swój dom wokół mojego ciała” Violet Kupersmith po opisie, to nigdy nie miałbym okazji przeczytać tej książki dzięki współpracy z księgarnią TaniaKsiążka.pl . Bo pewnie w ogóle bym jej nie przeczytała. A to dlatego, że opis skojarzył mi się z tymi wszystkimi domestic thrillerami, gdzie młoda bohaterka ginie, a inny bohater razem z czytelnikiem próbuje rozwikłać tajemnicę tego zniknięcia. Nuda. Choć tutaj też bohaterka znika, a czytelnik śledzi sieć zależności, która do tego doprowadziła, „Zbuduj swój dom...” to jednak coś zupełnie innego niż jakiś tam thriller.

Winnie, młoda Amerykanka półwietnamskiego pochodzenia przyjeżdża do Wietnamu odnaleźć siebie i znika. Nastolatka z bogatej rodziny ucieka z domu i dopiero zatrudniony Wróżbiarz wpada na jej trop. Trójka dzieciaków próbuje sprankować jednego z żałobników na cmentarzu, zupełnie nieświadoma, jakie konsekwencje to ostatecznie przyniesie. Na pierwszy rzut oka te historie nie mają ze sobą nic wspólnego: dzieli je czas i przestrzeń. Ale okazuje się, że wzajemnie się przenikają i choć odległe, a ich bohaterowie nawiązują zwykle tylko przelotny (albo i żaden) kontakt, wszystkie na siebie wpływają…

Jak dotąd azjatyckie powieści Movy nigdy mnie nie zawiodły, ale nie spodziewałam się, że „Zbuduj swój dom...” okaże się taka dobra. Głownie dlatego, że zawiera znaczne ilości komponentu fantastycznego. Nie jest to klasyczne urban fantasy (bo to IMO wymaga pewnego ustrukturyzowania elementów fantastycznych), powieści bliżej raczej do realizmu magicznego. Tyle że podanego na kształt znany z horrorów. Wiecie, ten vibe niby nawiedzonej chaty w lesie, przed którą ostrzegają co przesądniejsi tubylcy, ale miastowi bohaterowie to ignorują, bo przecież duchy nie istnieją. Aż zabija ich jakaś zjawa czy inny demon. Tutaj duchy i istoty nadprzyrodzone istnieją na podobnych zasadach, tyle że autorka nie ma zamiaru straszyć czytelnika (a przynajmniej nie zawsze ma zamiar). Mistrzowskim posunięciem ze strony Kupersmith jest prowadzenie narracji w taki sposób, że przez jakiś czas czytelnik sam nie wie, czy duchy to tylko zabobon przesądnych prowincjuszy, czy jednak coś faktycznie jest na rzeczy. Świetnie buduje tym klimat, choć z drugiej strony przez to czytelnik nie od razu wie, z jakim dokładnie rodzajem prozy będzie miał do czynienia. Ale to niekoniecznie jest wada.

Dla niewprawionego czytelnika sposób podania historii może być nieco wymagający. Autorka bowiem przeplata zarówno czasy, jak i miejsca narracji w dość losowy sposób i należy pilnować tytułów rozdziałów, aby się nie pogubić. Punktem zero jest dzień zaginięcia Winnie i od tego punktu już to cofamy się o czasem nawet dziesiątki lat, już to wybiegamy naprzód, odwiedzając różne dzielnice Sajgonu na zmianę z wioskami na prowincji. Mimo tego narracja prowadzona jest niezwykle gładko, momenty przeskoków mimo wszystko są ułożone tak, żeby nie zmylić czytelnika. Ot, wystarczy czytać nagłówki.

Kupersmith świetnie też buduje swoich bohaterów. Mamy ich cała paletę: od mającej problemy tożsamościowe Winnie, która sama sobie wydaje się niewystarczająca i chce jedynie zniknąć, wtopić się w tkankę miasta. Po Binh, która niczego tak nie pragnie, jak zaznaczenia swojej niezależności i odrębności, która ostentacyjnie i destrukcyjnie nie podporządkowuje się normom społecznym. Od cichego pracownika biurowego Longa, po jego brata Thana, karierowicza pragnącego zdobyć jak najwyższą pozycję w policji nie z myślą o walce z przestępczością, ale dla profitów czerpanych ze współpracy z nią. Mamy też całą grupę nauczycieli-expatriantów i mam wrażenie, że za ich pomocą autorka, sama będąca swego czasu nauczycielką-expatriantką, nieco wyśmiewa konkretne typy ludzi chwytających się tego zawodu (ponieważ niektórzy bywają wręcz karykaturalnie przerysowani). Jest też Wróżbiarz i jego dwójka asystentów,których wątek był tyleż zaskakujący, co najciekawszy.

Świetnie mi się tę książkę czytało, zwłaszcza że Kupersmith ma język bardzo elastyczny: nie boi się naturalizmu tam, gdzie to konieczne, ale potrafi też konstruować zaskakująco powabne metafory. Idealna powieść dla tych, którzy szukają nietuzinkowych narracji. Także dla koneserów fantastyki czy realizmu magicznego. Oraz Wietnamu, bo klimat Sajgonu czy prowincji odmalowany przez autorkę jest jedyny w swoim rodzaju. Więc lećcie do księgarni TaniaKsiazka.pl, do działu powieści zagranicznych i kupujcie „Zbuduj swój dom wokół mojego ciała” Violet Kupersmith, bo autorka już napisała kolejna powieść, a ja bardzo bym chciała, żeby ukazała się po polsku.
 
Książkę otrzymałam dzięki współpracy z księgarnią TaniaKsiazka.pl


Tytuł: Zbuduj swój dom wokół mojego ciała
Tytuł oryginalny: Build Your House Around My Body
Tłumacz: Aleksandra Weksej
Wydawnictwo: Mova
Rok: 2022
Stron: 464



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...