Kwestia klasyków gatunku (definiowanych jako powieści ważne dla tegoż gatunku formowania) jest dość skomplikowana, zwłaszcza w przypadku fantastyki. Z jednej strony warto znać choćby po to, żeby wiedzieć, skąd wzięły się niektóre klisze gatunkowe czy motywy. Z drugiej strony: te powieści często nie starzeją się zbyt dobrze. Przykładem choćby „Zmierzch”: nie da się ukryć że zapoczątkował potężny trent paranormal romance/romantasy, ale czytanie tego teraz to festiwal żenady. Chcę przez to powiedzieć, że sięgając po klasyki fantastyki nigdy nie ma pewności, czy trafi się perełka, czy wręcz przeciwnie.