Serię „Kroniki Pradawnego Mroku” widziałam nieraz w bibliotece, ale jakoś nigdy nie wzbudziła mojego zainteresowania. Później wypłynęła przy okazji mailowania z JoannązKociewia i postanowiłam jednak się skusić. Fantastyka osadzona w realiach prehistorycznych raczej nie jest zjawiskiem częstym. Osobiście znam ze słyszenia tylko jeszcze dwa inne przykłady z literatury, więc pomyślałam, że miło będzie poszerzyć horyzonty o „Wilczego brata”.
Ten wieczór Torak zapamięta do końca życia. Właśnie wraz z Tatą rozbijał obóz, kiedy zaatakował ich wielki, krwiożerczy niedźwiedź. Śmiertelnie zranił ojca chłopca, który przed śmiercią zdążył jeszcze wymóc na synu przysięgę, że chłopiec za wszelką cenę zgładzi bestię. Ostrzegł jeszcze, że zwierzę jest opętane przez demona i żeby spełnić misję, trzeba się udać na Górę Ducha Światła i błagać jej mieszkańca o pomoc. Problem polega na tym, że nikt nie wie, gdzie Góra dokładnie leży.
Torak wyrusza na swoją wędrówkę i już nazajutrz przyłącza się do niego wilcze szczenię – towarzysz odpowiedni, zważywszy na to, że nasz bohater należy do Klanu Wilka. Razem ruszają dalej, bo czasu coraz mniej: kiedy czerwona gwiazda zwana Okiem Tura osiągnie apogeum, demon będzie niezwyciężony. Nastąpi to za jakiś miesiąc. W czasie wędrówki na północ Toaka spotka wiele niebezpiecznych przygód i wiele prób będzie musiał przejść. Spotka także oddanych przyjaciół, ale czy to wystarczy, żeby pokonać wielkiego demona pustoszącego Las?
Świat sprzed sześciu tysięcy lat pani Paver opisuje niezwykle plastycznie. Czytelnik czuje zapach jesiennego lasu, smagnięcia gałęzi na skórze czy ciepło rozpalonego po dniu ciężkiej podróży ogniska. Ma wrażenie, że wraz z Torakiem wpatruje się w jego płomienie. Podwójnie dodają autentyczności także opisy roślin, jakie tworzą las, po pierwsze dlatego, że taki drobny szczegół wyostrza wizję, jaką czytelnik tworzy w wyobraźni, a po drugie dlatego, że dla Toraka posługiwanie się tymi nazwami i wiedza o roślinach, które go otaczają, jest czymś oczywistym. Autorka nie stara się szokować czytelnika, podkreślając różnice np. w rękodziele między tamtym czasem a współczesnością, czy przechwalać się własną wiedzą. W sposób naturalny tworzy przepięknie namalowany obraz, nasączony klimatem i barwami północnego, jesiennego lasu.
Ostrzegam jednak co bardziej wrażliwych młodych czytelników: autorka nie waha się przed naturalistycznym opisywaniem okropności. Mnie samej przy opisie Włóczęgi zrobiło się nieswojo, a takich momentów jest kilka. Opisy dodają autentyczności opowiadanej historii, podkreślając jednocześnie, że życie tamtych pierwotnych ludzi to nie tylko kontakt z naturą i sielankowa koegzystencja – a pokusa ulegnięcia takiemu wrażeniu jest bardzo silna.
Bohaterów pani Paver naszkicowała oszczędnymi, ale wyrazistymi kreskami. Ludzie z Klanów (tak jak i Torak) są małomówni i nieskłonni do filozoficznych rozważań, więc zbyt wielkiej psychologizacji nie ma się co spodziewać. Natomiast ich czyny wiele nam mówią o charakterach – oszczędnie, ale treściwie.
Autorka w świat prehistorii ludzkości niezwykle umiejętnie wplotła magię. Nie ma tu szermierki na różdżki czy pojedynków na kule ognia, magia Lasu jest bowiem o wiele bardziej subtelna. Każdy mieszkaniec lasu, każde drzewo i kamień, posiada trzy dusze, które po śmierci – jeśli nie pożegna się ich z należytym szacunkiem – mogą zmienić się w demony. Las ma też wielu mieszkańców nieprzychylnych człowiekowi, przeciw którym ani nóż, ani strzała niczego nie zdziałają. Nie lubią się oni afiszować ze swoją obecnością, toteż na kartach książki niewiele o nich napisano. Najwięcej o magii wiedzą Czarownicy Klanu – oni mogą sporo dzięki niej zrobić.
W „Wilczym bracie” nie ma zbyt wielu odkrywczych pomysłów. Bo i czas akcji już ktoś kiedyś wykorzystał, i szamańska magia już była, i prowadzenie narracji z perspektywy zwierzęcia (bardzo wielki plus ode mnie) też, że już o kanonicznym wręcz motywie Wybrańca i Questu nie wspomnę. Jednak jest to jedna z niewielu książek młodzieżowych (czy w ogóle książek), w której świat można wsiąknąć i od której mimo wszystko czuć jakimś powiewem świeżości. Z pewnością przeczytam dalsze części „Kronik Pradawnego Mroku”, do czego i pozostałych czytelników (tych nieprzewrażliwionych na naturalizm) zachęcam.
Tytuł: Wilczy brat
Autor: Michelle Paver
Tłumacz: Tomasz Piwowarczyk
Tytuł oryginalny: Wolf Brother
Cykl: Kroniki Pradawnego Mroku
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok: 2005
Stron: 360
Autor: Michelle Paver
Tłumacz: Tomasz Piwowarczyk
Tytuł oryginalny: Wolf Brother
Cykl: Kroniki Pradawnego Mroku
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok: 2005
Stron: 360
Czytałam całą serię,bardzo mi się podobała;) Ja z pradawnymi czasami wcześniej się nie spotkałam,więc mi to nie przeszkadzało. A narracja wilka była najlepsza;)
OdpowiedzUsuńładna okładka:)
OdpowiedzUsuńJakoś jestem na nie, mimo dobrej recenzji :) Wydaje mi się nieco infantylne...
OdpowiedzUsuńMiravelle - ja też nie, dopiero mam w planach te spotkania.:)
OdpowiedzUsuńZorija - :-)
Immora - w żadnym wypadku infantylna (no, w każdym razie nie bardziej, niż bywają dobre powieści młodzieżowe). Powiedziałabym, że nawet poważniejsza i bardziej realistyczna, niż mogłoby to wynikać z wieku targetu.;) Na siłę Cię nakłaniać nie będę, le zachęcam, żebyś kiedyś w wolnej chwili spróbowała się przełamać.:)
Mi też się podobała narracja z perspektywy zwierzęcia, uznałam to za jeden z największych plusów książki. Kroniki przeczytałam prawie całe - poza ostatnim tomem - i podobały mi się. Jak napisałaś - czuć w nich jakiś powiew świeżości
OdpowiedzUsuńStrasznie spodobały mi się Kroniki Pradawnego Mroku :3 jak przeczytałam tytuł pierwszej części zniechęcił mnie , ale potem jak się wciągnęłam <3 Przeczytałam całą serie 2 razy w niecały rok (rzadkie u mnie bo czytam mnóstwo książek) Przeraźliwie z całej serii polubiłam Renn, no i Toraka oczywiście :)
OdpowiedzUsuń