Nie miałam w planach czytania tej książki. Nawet nie wiedziałam o jej istnieniu, szczerze mówiąc. Ale traf chciał, że akurat Siostra Lubego była świeżo po lekturze, a jeszcze do biblioteki szkolnej nie odniosła. Przy okazji, warty odnotowania jest sposób, w jaki książka ta trafiła do szkolnej biblioteki. Wiadomo, że żadnej bibliotece się raczej nie przelewa, na nowości ciągle brak funduszy, a w szkolnych bibliotekach to już całkiem. Wpadła tedy miejscowa pani bibliotekarka na pomysł, żeby u wydawców pomocy poszukać i rozesłała do nich pisma z prośbą o wsparcie księgozbioru. Największy odzew pochodził od wydawnictwa Amber, które szkolnej bibliotece podarowało mały zbiorek literatury młodzieżowej (i nie tylko) o wartości około 1000 zł. Piszę o tym dlatego, że bardzo podoba mi się prospołeczna postawa wydawnictwa i uważam, że należy takie postawy propagować. Ale wróćmy już do meritum.
Janie życie nigdy nie rozpieszczało. Nie wie, kto jest jej ojcem, a matka, mimo, że nad dziewczynką się nie znęca, ma wystarczająco dużo własnych, alkoholowych problemów, żeby jeszcze do tego przejmować się córką. Do tego Janie musi sobie radzić z męczącą i całkowicie dezorganizującą jej życie przypadłością: gdy tylko ktoś w pobliżu zasypia, dziewczyna zostaje natychmiast wciągnięta w jego sny, co w skrajnych przypadkach objawia się napadami drgawkowymi. Nastolatka mimo tego ciuła na studia każdy grosz i stara się żyć normalnie. W pewnym momencie na horyzoncie pojawia się niejaki Cabel…
Znacie serię „Nie dla mamy, nie dla taty, lecz dla każdej małolaty”? Pisała w niej pewna autorka, nazwiska niestety nie pomnę, która swoje książki tworzyła pod jeden schemat. I to tak ordynarnie pod niego, że w kolejnych dziełach zmieniała tylko imiona bohaterów i „dekoracje”. (Nawiasem mówiąc, spotkania z prozą tej pani było główną przyczyną znielubienia przeze mnie romansów wszelakich.) Schemat zaś był mniej więcej taki: ona spotyka jego -> wpadają sobie w oko -> dobrze się im układa -> fatalne nieporozumienie -> ona nie chce go znać -> nieporozumienie w mniej lub bardziej spektakularny sposób się wyjaśnia -> godzą się i żyją długo i szczęśliwie. „Sen” idealnie się w ten schemat wpasowuje. Szczegóły jednak sprawiają, że stawiam go wyżej od książek zapomnianej autorki.
Pierwszym z nich jest język i styl powieści. Bardzo młodzieżowy, młodzieżowością nieco nazbyt amerykańską momentami, ale jednak bliską sercu każdego nastolatka. Mamy więc zwroty akcji i wypowiedzi typowe dla tego przedziału wiekowego i to wstawione w taki sposób, że wydają się być naturalnie na miejscu. Pisanie krótkimi, nieraz jednozdaniowymi akapitami może starszego czytelnika nieco irytować, ale idealnie oddaje charakter rozdartej nastolatki, co jest wielkim plusem książki (wolę już rozchwiane emocjonalnie i rzucające urywkami myśli panny od tych uładzonych, o wypowiedziach zawierających niemal wyłącznie zdania złożone. Jakieś to bliższe sercu i rzeczywistości). I tylko towarzyszy mi uporczywie nieprzyjemne wrażenie, że ta cała heca ze snami jest doklejona tylko po to, żeby wypłynąć na pozmierzchowej fali paranormal romance…
Drugi zaś to wydanie. Książeczka jest wydrukowana dużą, przejrzystą czcionką i z szerokimi (chociaż bez przesady) interliniami, co wraz z niewielkimi gabarytami sprawia, że idealnie nadaje się do czytania pod ławką (zwłaszcza, że czyta się błyskawicznie).;)
Podsumowując, nic fenomenalnego. Ale jako odmóżdżacz świetnie się sprawdza; do tych celów polecam ją szczególnie czytelniczkom w wieku 13 – 17 lat. U starszych nie będzie się sprawdzał tak dobrze, ale też powinien sobie poradzić.
Autor: Lisa McMann
Tłumacz: Agnieszka Kabala
Tytuł oryginalny: Wake
Cykl: Sen
Wydawnictwo: Amber
Rok: 2010 (wyd. II)
Stron: 232
P.S. Natrafiłam dziś na You Tube na filmiki, które tak mnie rozbawiły, że aż postanowiłam się nimi z Wami podzielić. Pierwszy z nich powinien być bliski sercu każdego fana fantasy, a już w szczególności tym, którzy swego czasu brali udział w sporze, czy lepszy jest Harry Potter, czy może Frodo Baggins. Tutaj bohaterowie mają okazję sami udowodnić swoją ewentualną wyższość.;)
A ten filmik dedykuję wszystkim którzy mieli wątpliwą przyjemność bliższego zapoznania się z systemem Windows Vista.
mam tę serię w domu i osobiście Sen uważam za najsłabszą. Mgła i Koniec są zdecydowanie lepsze, choć i tak całość uważam za udaną. Jako czasoumilacz bardzo dobrze się sprawuje :)
OdpowiedzUsuńW marcu kończę 18... czyli może być dla mnie! :P Nie przepadam za seria "Nie dla mamy..."
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej serii, ale jakoś nieszczególnie mam na nią ochotę. A Twoje porównanie jej do serii "Nie dla mamy..." jeszcze bardziej mnie zraziło. :P
OdpowiedzUsuńVaria - Właśnie, jako czasoumilacz dobra.;) Ale raczej po kolejne tomy nie sięgnę: nie spodobała mi się na tyle, żebym miała ich specjalnie szukać, a nie zanosi się na to, żeby mi przypadkowo w łapki weszły.
OdpowiedzUsuńszfagree - Może być.;) Ja również tej serii nie lubię, ale "Sen" jest jednak lepszy, i to sporo.:)
Liliowa - Nie ma się co za nią uganiać, też bym nie czytała, gdyby mi sama się w rękę nie wcisnęła.;)
Mam tę książkę ale jakoś zabrać się za nią nie mogę...to co napisałaś potwierdziło moje intuicyjne odczucia wobec tej lektury
OdpowiedzUsuńMadzik, a ja mam do tej pory Vistę i nie narzekam :D
OdpowiedzUsuńWracając zaś do meritum: obawiam się, że prawie każdy romans młodzieżowy budowany jest na takim schemacie. To tradycja taka już jest :D
Nie mój przedział wiekowy ;) Chociaż lubię od czasu do czasu poczytać taką młodzieżową literaturę, przy Śnie jednak spasuję ;)
OdpowiedzUsuńOba filmiki są świetne :)
LOTTA - Nawet jeśli jej nie przeczytasz, to moim skromnym zdaniem niewiele stracisz.
OdpowiedzUsuńSerenity - A ja miałam i narzekałam.;D Ja wiem, że prawie każdy ma fabułę podobną, ale można coś zrobić, żeby nie było tego od razu widać jak na dłoni (chociażby dołączyć osobę trzecią i nawiązać rywalizację). We "Śnie" jeszcze nie jest z tym tak tragicznie, ale w serii "Nie dla mamy..." to już był szczyt wszystkiego.
enedtil - Też generalnie jestem za stara na takie lektury, ale czasem człowiek musi urządzić sobie powrót do przeszłości.;)
Wiem o czym mówisz ;) Dla mnie takim powrotem do przeszłości była cała seria "Percy Jackson i bogowie olimpijscy" ;)
OdpowiedzUsuńenedtil - Ten cykl też mam w planach, nawet go sobie już zaklepałam u koleżanki.;) Tylko czekam na luźniejszy okres posesyjny.;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie sięgnę po tę książkę, bo nie jest w moim typie.
OdpowiedzUsuńAle jestem pod wrażeniem gestu Wydawnictwa Amber :).
Skąd ja to znamy ;) Taki okres to chyba dopiero pod konie lutego Ci się trafi? Co do serii książek o Percy, radzę robić przerwy między kolejnymi tomami ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż. Schemat trochę jak we wspomnianym typowym paranormal romance, czyli Zmierzchu.
OdpowiedzUsuńAlbo, co gorsza, w Pamiętnikach wampirów.
Dlatego chyba nie skorzystam. :P
Reakcja wydawnictwa Amber bardzo mi się spodobała, w mojej szkolnej bibliotece też są jakieś nowości ( aż pani nie chciała przez dłuższy czas dać ich do wypożyczenia ;D ). Co do książki- jeśli się spotkam to przeczytam, ale podzielam Twoje zdanie, że większość autorów umieszcza coś paranormalnego, żeby zachęcić więcej osób do czytania ...
OdpowiedzUsuńMaya - Ja też byłam, dlatego o nim wspomniałam.:)
OdpowiedzUsuńenedtil - Mniej więcej w połowie lutego, bo sesję mam na początku.;) Heh, ja tak mam ze wszystkimi cyklami, że sobie je lubię czymś innym przeplatać, więc pewnie i Percy'ego tak potraktuję.;)
Pan R - Akurat schemat różni się od "Zmierzchu", przede wszystkim tym, że nasza droga Janie do nikogo nie wzdycha i chwała jej za to. Reszta w miarę podobna, tylko z odwróceniem ról: to on lata za nią a nie odwrotnie.;) Co do "Pamiętników...", nie wypowiem się, bo po katordze "Zmierzchem" wszelkie tego typu produkcje budzą we mnie wstręt i omijam je szerokim łukiem.;)
Xx Zaczytana xX - Pewnie pani bibliotekarka się bała, że jak młodzież damska się dowie o takich wampirycznych cudach, to urządzi sceny dantejskie w bibliotece. Albo sama w tym czasie owe nowości czytała.;D Takie doczepianie modnego aktualnie motywu do banalnej fabuły jest, jak mówisz, niestety dość częste, ale mnie irytuje po prostu.
Nie sięgnę, bo szkoda mi czasu. A lat już mam 19, więc tym bardziej nie będę sobie głowy zawracać ; )
OdpowiedzUsuńDo Snu mnie skutecznie zniechęciłaś.
OdpowiedzUsuńFilmiki bardzo fajne, tylko teraz tak się zastanawiam, czy ja powinnam wiedzieć o co chodzi z tym bohaterem co w końcu zwyciężył, czy to była inwencja własna autorów? Bo ja nic nie wiem :(
Pamiętam, że kiedyś chciałam przeczytać tę książkę, potem o niej zapomniałam i chyba dobrze, że tak się stało.
OdpowiedzUsuńNyx - No właśnie.;)
OdpowiedzUsuńSeremity - To tylko inwencja twórcza autora, nie ma tam żadnego drugiego dna, więc nie ma się nad czym zastanawiać.:)
Susie - Też uważam, że nie ma czego żałować.:)
Czytałam pozytywne opinie na temat pozostałych dwóch części, więc się jeszcze zastanawiam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dodaję do polecanych :)
Pierwszy raz słyszę o tej książce, ale może podrzucę ją swojej młodszej siostrze ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWyczerpująca recenzja, jednak książka raczej nie dla mnie ;P Za to filmiki świetne ;P
OdpowiedzUsuńMimo, że to mój przedział wiekowy (mam 17 lat) to nigdy książki tego typu mnie nie interesowały. Co prawda tę akurat już dawno przeczytałam i dotrwałam do końca tylko dlatego, że była krótka. Nie lubię takiej literatury, a od jakiegoś czasu namnożyło jej się AŻ ZA dużo.
OdpowiedzUsuń