Recenzja sponsorowana przez Arię, która pożyczyła mi książeczkę.:)
Neil Gaiman to pisarz, który pisze równie dobrze dla dzieci, jak i dla dorosłych. Jego dodatkową zaleta jest to, że zawsze potrafi czytelnika zaskoczyć. Mi osobiście niewielu przychodzi na myśl autorów, którzy wpadliby na pomysł napisania powieści grozy dla dzieci (a to nie jedyny pomysł Gaimana, na który tylko on mógł wpaść), a Neil właśnie na taki pomysł wpadł. Mało tego, dostał za to kilka prestiżowych nagród i doczekał się ekranizacji. Książka, o której mowa, to „Koralina”.
Koralina właśnie przeprowadziła się z rodzicami do nowego domu – i niezmiernie się nudzi. Jej uwagę przykuwają tajemnicze drzwi w salonie, które prowadza donikąd, a mimo tego, że za nimi znajduje się jedynie ceglany mur, są zamknięte na klucz. Pewnej nocy okazuje się jednak, że za drzwiami coś jest, mianowicie przejście do drugiego domu, gdzie na dziewczynkę czeka druga matka i drugi ojciec. Dziewczynka nie wie jednak, że stanowią oni zagrożenie zarówno dla niej, jak i dla jej prawdziwych rodziców…
Wątpliwości mogłaby budzić zasadność pisania powieści z dreszczykiem dla dzieci. Sądzę jednak, że znalazłaby odbiorców, w końcu istnieje całkiem spora grupa dzieci, które lubią się bać (gdyby tak nie było, głupawe opowieści o duchach straciłyby rację bytu). Przejdźmy więc do ważniejszych spraw.
„Koralina” to powieść niewątpliwie świetna. Autor zawarł w niej bardzo wiele treści na niecałych dwustu stronach (a to ostatnio można spotkać jedynie w książkach dla dzieci, obawiam się). Mamy więc na początek ciekawych bohaterów. Ciekawa świata, chociaż trochę zamkniętą w sobie, po dziecięcemu bezpośrednią Koralina charakterem bardziej przypomina chłopca, niż stereotypową dziewczynkę. Jej ulubionym zajęciem jest badanie otoczenia, nie zaś zabawa lalkami. Mamy też wielu dorosłych, którzy są co prawda różni, ale zawsze zapatrzeni we własne sprawy, nie słuchają tego, co Koralina ma im do powiedzenia. Jest też kot, na przykładzie którego Gaiman po mistrzowsku odmalował charakter tych zwierząt.
Powieść ma być z dreszczykiem, nie może więc zabraknąć czegoś, co straszy. Atmosfera jest miejscami żywcem wzięta z horroru (ale przykrojona na miarę dziecięcych możliwości), a obrazy i postaci z drugiego domu przybyły chyba prosto z koszmaru sennego. W rzeczy samej, czytając „Koralinę” miałam wrażenie, że obserwuję jeden z dziecięcych koszmarów. Wspomnienie drugiej matki z upiornymi, guzikowymi oczami z pewnością jeszcze przez długie lata jeżyłoby mi włoski na karku, gdybym przeczytała to w odpowiednim wieku. Ale każdy koszmar kiedyś się kończy, czego nic nie udowodni dziecku dobitniej niż zmniejszająca się liczba stron do przeczytania.
Cóż, gdybym sama była dzieckiem, raczej nie przeczytałabym „Koraliny”. Ale ja byłam dzieckiem, które nie lubiło być straszone. Jeśli Twoje dziecko lubi straszne opowieści, horrory i oryginalne baśnie, w których trup ściele się stosunkowo gęsto, kup mu „Koralinę”. Jeśli nie, raczej go nie namawiaj.
Tytuł: Coralina
Autor: Neil Gaiman
Tytuł oryginalny: Coraline
Tłumacz: Paulina Braiter
Wydawnictwo: MAG
Rok: 2009
Stron: 182
Widziałem kawałek filmu. Kawałek, gdyż strasznie działał mi na nerwy. Sam nie wiem dlaczego.
OdpowiedzUsuńfilmu nie widziałam, chociaż mam w planach. Ale książka w żadnym wypadku nie jest irytująca.:)
UsuńGaimana znam i nawet polubiłam jego twórczość. Jako, że do tej pory nie lubię się bać i być straszona, to może chociaż książka dla dzieci będzie w tym łagodniejsza ;) W każdym razie, mam na nią ochotę :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie też nie lubię się bać, dlatego horror dziecięcy to coś na miarę moich możliwości.;D
UsuńKiedys czytałam, ale chętnie bym wróciła do "Koraliny", nie wiedziałam, że jest film, muszę obejrzeć!
OdpowiedzUsuńJa też muszę kiedyś obejrzeć.:)
UsuńStrasznie mnie zachwyciła Koralina, moja ulubiona książka Gaimana z przeczytanych. Żałowałam tylko, że nie spotkałam się z nią wiele lat wcześniej, bo pewnie wywarłaby na mnie jeszcze większe wrażenie.
OdpowiedzUsuńWiesz, ja nie żałuję - nigdy nie należałam do osób, które lubią się bać.;) Ale potrafię docenić.:)
UsuńCo prawda Koralinę znam tylko z filmu, ale moja córka i jej koleżanki wymieniały się tą książką w szkole i z tego co wiem, były zauroczone główną bohaterką :) Z tego wniosek, że dziewczęce bohaterki to nie tylko słodkie blondynki w różowych kieckach ;)
OdpowiedzUsuńJestem już co prawda od dawna dorosła, ale gdy przypominam sobie drugą matkę z guzikowymi oczami, robi mi się nieswojo ;)
To widać dzieciaki wiedzą, co dobre.;) Byle więcej takich Koralin - od nawału cukierkowych bohaterek może czasem zemdlić.:)
UsuńMoja córeczka jest na razie za mała na takie książki, ale i tak znajdzie się ona na naszej półce. Najpierw mama się do niej dorwie :D A w przyszłości może i Nadia jeżeli będzie miała taką ochotę :P
OdpowiedzUsuńJa w ogóle jestem zdania, że biblioteczkę dziecięcą należy kompletować jak najwcześniej - jeśli dziecko wzgardzi, przynajmniej mama będzie zadowolona.;)
UsuńCiężko mi powiedzieć jakbym odebrał "Koralinę" będąc dzieckiem (chociaż różne straszne i krwawe książki czytałem), ale sięgnąłem po nią przed premierą filmu i w sumie byłem zadowolony z lektury. Nic nadzwyczajnego, ale baja sympatyczna.
OdpowiedzUsuńNo bo to właśnie taka straszna baja jest. Chociaż ja na straszenie akurat jestem szczególnie wrażliwa.;)
UsuńLubię opowieści z dreszczykiem :) tzn. lubię się bać ale nie aż tak żeby mieć problemy z zaśnięciem ;) Już parę razy nazwa "Koralina" obiła mi się o uszy ale nie wiedziałam o czym to jest. Teraz widzę, że chętnie bym coś takiego przeczytała. Może sobie kupię a jak moja siostrzenica trochę podrośnie to jej przekażę (ma dopiero 6 lat, więc to chyba jeszcze za wcześnie)
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę za wcześnie, radziłabym poczekać jeszcze ze trzy lata.:) Ale książkę tak czy siak polecam, bo bardzo fajna jest.:)
UsuńRaczej nie polecę tego nikomu. Kompletnie to do mnie nie przemawia.
OdpowiedzUsuńTrudno, zdarza się:)
UsuńHej ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam ,,Koralinę'' z inną okładką - czarna, a Koralina trzyma świecę i patrzy gdzieś w dal. Zdecydowanie wolę ją niż to co widzę teraz - sugestia, że ta książka nie jest wcale z dreszczykiem (chociaż wszyscy znamy ,,Nie oceniaj książki po okładce"). Jak parę dobrych lat temu przeczytałam ,,Koralinę" to nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo zapadnie mi w pamięć - za ciekawą fabułę, dobrze poprowadzoną akcję, nietypowe rozmowy Kota i Koraliny, świetne rysunki no i oczywiście guziki - które na początku wywołały obrzydzenie i strach, później je ,,oswoiłam" w wyobraźni dzięki noszeniu soczewek kontaktowych :). A za co lubię jeszcze tę książkę? Chyba za to, że mimo upływu czasu się wciąż podoba i co jakieś parę lat do niej wracam - zazwyczaj w deszczowe popołudnia.
Wiem, o której mówisz i też ją wolę - jest dużo bardziej klimatyczna i lepiej odzwierciedla zawartość. Ale czytałam egzemplarz z okładką filmową i taką dodałam do recenzji.:) Ale rysunki akurat są takie same.;)
UsuńMi aż tak "Koralina" w serce nie zapadła, żebym miała do niej wracać (już raczej do "Księgi cmentarnej"), ale niewątpliwie jest to książka uniwersalna - podoba się zarówno dzieciom, jak i dorosłym.:)
Książka jest wyśmienita. Jedyna rzecz Gaimana, która mi bardziej podeszła. (Były cztery podejścia) :) Mimo, że docelowo dla dzieci...
OdpowiedzUsuńJa tak mam notorycznie z Gaimanem, że bardziej mi się podobają jego książki dla dzieci.;) Choć za osobistego faworyta mam "Księgę cmentarną".
Usuń@wloczykijka6 ja mam z tą okładką i też uważam, że lepsza. Nie czytałam jeszcze.
OdpowiedzUsuńTo zazdroszczę, bo chciałam sobie jakiś czas temu kupić i niestety tylko okładka taka jak na zdjęciu. :(
UsuńKsiążki nie czytałem, oglądałem film, który nie zrobił na mnie jakiegoś większego wrażenia, ale też całkiem przyjemnie się oglądało. Nie lubię jednak czytać książek po obejrzeniu ekranizacji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mam podobnie, dlatego zanim obejrzę film, muszę upolować książkę - takie małe zboczenie.;) Może jednak kiedyś się skusisz.:)
UsuńFilm jak dla mnie nie jest jakiś zachwycający, ale ma ,,coś" w sobie. Fabuła i pokazanie relacji między bohaterami wyszły w porządku. Sceneria i muzyka też nie są jakieś złe. Może trochę nie podoba mi się forma, bo z książki gdzie rysunki były raczej ,,mroczne" i emanowała z nich brzydota zrobiono ugrzecznioną animację z mniej strasznymi postaciami. Chociaż jest to film przeznaczony dla dzieci, nie obraziłabym się gdyby zrobiono drugą wersję z większym dreszczykiem i ciarkami po plecach.
Usuń