W tym miesiącu trochę zaszalałam, jeśli chodzi o ilość, ale to głownie dlatego, że przerzuciłam się na starocie. Aczkolwiek szaleństwo już długo nie potrwa, bo kupiłam, co chciałam i zostało mi tylko zebranie kilku książek wydanych w serii "Na ścieżkach nauki" od Prószyńskiego (ta czarna z labiryntem), ale wyławianie ich w odmętach internetu jest szalenie frustrujące. Niemniej, do rzeczy, bo robi się późno.
Zacznijmy może od tego, co leży i to od dołu, bo te pięć książek to trochę pomyłka. Otóż kupiłam je u jednego sprzedawcy na Allegro. Chciałam mieć "Pamiętniki lekarzy" no i były, za 2 zł. Problem polega na tym, że myślałam, że to było wznowienie wydania z 1938 roku, a okazało się, że to zupełnie inna książka z 1968 (wydana na zasadzie takiego samego konkursu). No cóż, może kiedyś przeczytam, tymczasem posłuży jako rekwizyt do fotek na Insta. Ale przecież musiałam coś do koszyka dołożyć, żeby mi się chociaż koszt przesyłki wyrównał, więc dobrałam jeszcze cztery książki w podobnie zawrotnych cenach. "Nacja" to w ogóle perełka, zapłaciłam za nią niecałe 6 zł, a wygląda jak nówka nieśmigana. "Dzika energia" to kolejni Diaczenkowie w moim domu (i za fakt, że zaczynam ich kompulsywnie kupować, należy winić Pawła). Egzemplarz pobiblioteczny co prawda, więc ma pieczątki (i chyba to nie jest najlepsza odsłona twórczości duetu), ale poza tym stan bardzo dobry. "Opiekuna snu" wzięłam, bo był i bo "Księżyc i słońce" tej autorki bardzo mi się swego czasu podobało, a ta powieść jest nawet chyba bardziej utytułowana. A po "Żółtej febrze, czarnej bogini" w sumie nie wiem, czego się spodziewać, ale tę serię popularnonaukową Rebisu wspominam dobrze (choć mgliście), więc zobaczymy.
Wyżej zakupy w stylu "Moreni kolekcjonuje stare, peerelowskie serie". Wszystkie pozycje to tomy serii "Naokoło świata" od Iskier i muszę przyznać, ze estetyka wydania szalenie mi się podoba. Seria zasadniczo była podróżnicza, ale trafiło do niej kilka tomów bardziej przyrodniczych i to są chyba wszystkie. Z czego "Tętno afrykańskiej puszczy" jest najbardziej przypadkowe (wzięte "do towarzystwa" innej książce). Mam nadzieję, że to będzie ciekawe porównanie, jak pisano o przyrodzie prawie 70 lat temu (mam nadzieję, że autor skupia się raczej na prezentacji przyrody niż na polowaniu). "Siedmiu ludzi wśród pingwinów" jest o badaniu Antarktydy jakoś w latach 50tych i mam zamiar niedługo przeczytać. "Moja lwia rodzina" może być niektórym znana jako "Elza z afrykaskiego buszu", bo pod takim tytułem wznowiono ją u nas w latach 90tych i chciałam ją mieć jako komplet do "Ostatnich z wolnych". "Księga zwierząt" to znowu opowieść o afrykańskiej przyrodzie, ale kompletnie nie wiem, czego się po niej spodziewać. No i "Wydry pana Gavina", bo to chyba jedyna książka o wydrach (nie licząc pozycji dla dzieci) jaka u nas wyszła.
A do tego wszystkiego z boczku "Król tasmańskich stepów". Był za grosze, a Izostar kiedyś dobrze o nim pisał, więc wzięłam.
Reszta to rzeczy do recenzji i kupione nowości. "Bezgwiezdne morze" trafiło do mnie dzięki uprzejmości księgarni TaniaKsiazka.pl i właśnie je czytam. Przyznam, że strasznie się jarałam tą nową powieścią Morgenstern i jak dotąd (a już prawie kończę) nie jestem zawiedziona. Obok dwie pozycje od Wydawnictwa Marginesy. "Czym jest życie?" to malutka i prześliczna książeczka, której jeszcze nie przeczytałam, ale komiksy z "Instytutu bombowych teorii" Toma Gaulda już tak, więc niedługo coś o nich skrobnę.
Dwie ostatnie pozycje to pokłosie kolejnych wirtualnych targów książki w księgarni Wydawnictwa Poznańskiego. Właściwie chciałam kupić tylko "Na własnej skórze" Pauliny Łopatniuk (bo do serii no i autorka jest dobra), ale doszłam do wniosku, że jedną książkę to tak głupio, więc dobrałam jeszcze "Szlaki" Macfarlane'a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.