sobota, 2 grudnia 2023

"Pieśń pustyni" Grzegorz Wielgus

 

Wydawcy często mówią, że urban fantasy kiepsko się w Polsce sprzedaje, a dziwnym trafem większość rodzimych autorów głównie w tym gatunku pisze. Z drugiej strony mamy takie high fantasy (w szerokim znaczeniu, proszę się nie czepiać), które chyba sprzedaje się świetnie zważywszy na ilość przekładów, a wśród rodzimych autorów nie cieszy się jakimś szczególnym powodzeniem. Nawet się nie dziwię, bo zbudowanie sensownego, głębokiego świata od podstaw jest trudniejsze niż zmiksowanie magii z tym, co znamy. Sama dość nieufnie podchodzę do polskich powieści z tego gatunku, ale czasem tak się zdarzy, że mniej znany autor szuka recenzentów i człowiek na fali optymizmu się zgłosi. Bywa, że nawet się
przyjemnie zaskoczy w takiej sytuacji.

Zirra jest Pustynną. To znaczy, że widzi zmieszaną z piaskiem pustyni Erkal rudę białopyłu i może ją pozyskiwać. W obliczu faktu, że białopył jest jedynym, czego Dominium żąda od podbitych ludów pustyni, jej status w wiosce jest specyficzny.Okazuje się jednak, że najwyraźniej nie dość wysoki, żeby uchronić siostrę kobiety przed porwaniem. Zirra porzuca więc wszystko, co zna i wyrusza szukać zemsty. Na początku swój gniew kieruje przeciw Karamisowi, nowemu dowódcy dominiońskiego garnizonu, ale bardzo szybko okazuje się, że łączą ich wspólne cele. W innym rejonie pustyni porucznik Stauros przeżywa chwile, które odmienią na zawsze jego losy. Tymczasem na odległym wybrzeżu młoda dyplomatka zza morza, Astris, rozgrywa swoją własną grę.

Pierwszym, co rzuca się w oczy podczas lektury jest ogrom pracy, jaki Grzegorz Wielgus włożył w światotwórstwo. Dostajemy szczegółowo zaprojektowane, zróżnicowane uniwersum z określoną przeszłością, której echa dosięgają bohaterów w teraźniejszości. Autor tworząc Dominium opiera się w dużej mierze na Cesarstwie Rzymskim, ale tylko tyle, ile każdy inny pisarz fantasy opisujący wielkie, wielokulturowe imperia (umówmy się, w naszym kręgu kulturowym to domyślny wzorzec). Widać, że ten świat nie orbituje tylko wokół bohaterów i ich poczynań, ale istnieje też poza nimi. Konsekwencją tego, że autor się napracował jest niestety fakt, że chciałby jak najwięcej z tego napracowanka nam pokazać i czasem zdarza mu się chlusnąć ekspozycją z wiadra. Trochę to wybija z rytmu, ale też trzeba przyznać, że zwykle te informacje do czegoś się fabularnie przydają.

Czego nie mogę pominąć w tej recenzji, to ogromnej inspiracji "Diuną" Franka Herberta przy tworzeniu przez Wielgusa pustynnego kawałka świata. Z odhaczania podobieństw byłoby niezłe drinking game: mamy marginalizowaną społeczność tubylców (pijemy), która jest odpowiedzialna za pozyskiwanie jedynego w swoim rodzaju zasobu (pijemy), który z kolei niezbędny jest Imperium do funkcjonowania (pijemy). Bohaterka ma niespotykany kolor oczu związany z jej pochodzeniem i umiejętnościami (pijemy), a pozyskiwany zasób wpływa na te umiejętności (pijemy). Do pełnego bingo brakuje chyba tylko olbrzymich robaków. I może to wyglądać jakbym robiła przytyk, ale tak naprawdę jako czytelniczka nie czuję się dotknięta, zwłaszcza że autor swoich inspiracji nie ukrywa. Poza tym wlał w pustynię dość oryginalności, żeby te podobieństwa odczytywać raczej jako oczka puszczane fanom "Diuny" niż plagiat. No i stosunkowo szybko z pustyni odchodzimy.

Kreacje bohaterów wahają się od naprawdę oryginalnych pomysłów do sprawnej realizacji znanych kulturowych klisz. Zirra jest o tyle oryginalna, że jest dorosłą kobietą (po trzydziestce, jeśli dobrze pamiętam), na której życie już zdążyło odcisnąć swoje piętno. Rozwój takiej postaci pokazać trudniej niż młodej dziewczyny czy nastoletniego chłopaka, ale autor całkiem nieźle sobie z tym poradził. Wyrywa Zirrę z otoczenia, które zna od urodzenia i ciska ją w zupełnie nowe sytuacje i miejsca, w związku z czym kobieta musi bez przerwy konfrontować swoje poglądy z nieznanym. Karamis z kolei idealnie wpasowuje się w archetyp złamanego życiem żołnierza, który na wojnie stracił wszystko, ale nie może porzucić armii, bo nic innego nie ma. A że walczy już kilkanaście lat, zdarzył się zrobić dobry w tym fachu. Jego rozwoj i konfrontację z zupełnie nową sytuacją będziemy oglądać dopiero w kolejnym tomie. Bardziej popularne schematy też mamy: Astris jest młodą dziewczyną, którą chce się wyrwać spod kurateli ojca w wielki świat, trochę jak księżniczka Disneya z lat 90tych. Jednak w przeciwieństwie do księżniczek, dla Astris szeroki świat okazuje się znacznie bardziej mroczny i podstępny. Nie są to wszyscy bohaterowie, ale nie mogę opisać wszystkich postaci w prawie siedmiusetstronicowej powieści (narracja prowadzona jest z czterech punktów widzenia, a w każdym mamy przynajmniej dwie wiodące postacie). Zresztą, po co. Muszę coś zostawić do odkrycia czytelnikom.

Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to do zamiłowania autora do opisów. Widać, że Wielgus chciałby nam pokazać każdy detal i każdy pomysł. I czesem wychodzi to naturalnie, czasem w tonie "jeden bohater objaśnia drugiemu świat, ale ty wiesz, że tak naprawdę objaśnia czytelnikowi". A czasem psuje tempo, jak na otwarciu powieści. Jest tam scena, w której konni strzelcy ścigają Zirrę po pustyni, więc z założenia pełna strzałów, walk w zwarciu i tych wszystkich rzeczy, które muszą być szybkie. Tymczasem z głupia frant w tych intensywnych momentach dostajemy szczegółowe opisy uzbrojenia, nie mające większego znaczenia. Na szczęście im dalej w tekst, tym takich kiksów mniej.

Może jeszcze dwa słowa o formie. Coś tu poszło nie tak z papierową wersją: format jest malutki (nieco wyższy od B6), a skład zdecydowanie był robiony pod nieco większą książkę. Co można poznać po tym, że marginesy są symboliczne. Znacznie zmniejsza to komfort czytania. Dodatkowo wydawca zdecydowanie zrobił okładkę po kosztach i wyglądem przywodzi ona na myśl tanie vanity sprzed dekady. W dobie bardzo wizualnych socjalmediów to strzał w stopę, a przecież nie jest tak, że Initium nie umie robić fajnych okładek. A jeśli mogłabym coś zasugerować, to w kolejnym tomie przydałaby się mapka. I spis postaci.

Trochę się obawiałam tej powieści, ale ostatecznie okazała się sporym kawałkiem bardzo dobrego fantasy. Czymś idealnym dla fanów płaczących za kolejną powieścią Wegnera. Wielgus może nie ma aż tak potoczystego stylu, ale jak najbardziej jest w stanie dostarczyć podobnych emocji. Tylko wciąż trzeba czekać na kolejny tom...

Książkę otrzymałam od autora.

Tytuł: Pieśń pustyni
Autor: Grzegorz Wielgus
Seria: Ostrze Erkal
Wydawnictwo: Initium
Rok: 2023
Stron: 649

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...