Danowi Brownowi zawdzięczamy kilka powieści sensacyjnych, z których część stała się bestsellerami. Zawdzięczmy mu też kilka filmów, nakręconych na podstawie jego powieści. Ale głównie zawdzięczamy mu zapoczątkowanie pewnej mody wydawniczej. Mianowicie, wydawcy na masową skalę zaczęli wydawać powieści sensacyjne z wątkiem spiskowo – religijnym. I tak sobie myślę, że gdyby nie ta moda, to „Kapłan” Krzysztofa Kotowskiego nigdy nie zostałby wydany. W sumie, szkoda by było.
Na oddział pewnego warszawskiego szpitala dla psychicznie chorych trafia ksiądz Krzysztof Lorent z podejrzeniem schizofrenii paranoidalnej. Niektóre objawy jednak nie pasują. Na przykład ten, że ksiądz nagle zaczął mówić płynnie w ponad sześćdziesięciu językach. Jednak, kiedy próbuje ostrzec lekarzy, że przyjdą po niego bardzo niebezpieczni ludzie, ze zrozumiałych względów nikt mu nie wierzy. Aż do momentu, kiedy pojawiają się tajemniczy wojownicy w zielonych habitach…
Książka podzielona jest na dwie części, stanowiące w zasadzie niezależne mikropowieści, co prawda połączone fabularnie, ale niezbyt mocno. Pierwsza z nich bardziej przypadła mi do gustu. W drugiej autor poświęcił stanowczo zbyt wiele uwagi pracy złych i skorumpowanych gliniarzy, co zaniżyło moją ocenę.
Mimo, iż pan Kotowski korzysta ze stałych elementów tego typu powieści (tajne stowarzyszenia, pościgi, ucieczki itp.), potrafi je złożyć w nowy, ciekawy sposób. I chociaż pewne wytłumaczenia (choćby to, w jaki sposób zwykły człowiek staje się tytułowym Kapłanem) są tak naciągane, że aż trzeszczą w szwach, a akcja nie biegnie tak wartko jak choćby u pana Browna, książkę czytało mi się dużo lepiej niż „Kod Leonarda da Vinci”. Z kilku powodów. Po pierwsze, wielką rolę odegrał tzw. koloryt lokalny. Już sam fakt, że akcja dzieje się w Polsce sprawił, że poczułam przypływ sympatii dla tej powieści. Po drugie nie mamy tutaj do czynienia z tworzeniem książki jak ulał na scenariusz do filmu (wprowadzenie, akcja, akcja, cięcie, przeniesienie planu, akcja, cięcie i tak dalej) co mi u Browna przeszkadzało. Po trzecie, pan Kotowski poświęcił dużo więcej uwagi swoim postaciom. Nie można co prawda powiedzieć, że stworzył ich dogłębne portrety psychologiczne, jednak bohaterowie (zwłaszcza ci drugoplanowi) są o wiele bardziej prawdziwi, niż u zagranicznego kolegi. Styl Kotowskiego też jest bardzo przyjemny. Co prawda niczym szczególnym się nie wyróżnia, ale jest też bardzo poprawny.
A co z wadami? Autor ma skłonności do nadużywania niektórych wyrażeń, najczęściej gwarowych. Do jego ulubieńców należy „jamioł”. Czasem bywa to irytujące. Poza tym, w drugiej mikropowieści, obserwujemy cudowne rozmnożenie tajnych/prywatnych organizacji o dużych wpływach. Również jej fabuła jest słabsza.
Mimo wszelkich wad, myślę, że warto się zapoznać z tym polskim produktem. Szczególnie, jeśli się lubi powieści sensacyjne. Ja z pewnością sięgnę po kolejny tom.
Tytuł: Kapłan
Autor: Krzysztof Kotowski
Wydawnictwo: Cat Book
Rok: 2008
Stron: 496