wtorek, 31 maja 2016

"Pasterska korona" Terry Pratchett

To nie jest dla mnie ostatnia książka Terry’ego Pratchetta. Zostało mi jeszcze do przeczytania sporo Świata Dysku, cztery tomu „Długiej Ziemi” no i koniecznie „Nacja” (nie mam parcia, żeby czytać absolutnie wszystko, co napisał. Choć może i tak wypaść). Jak więc widzicie, dla mnie to nie koniec. Niestety, koniec dla sir Terry’ego. I trochę to w „Pasterskiej koronie” widać. Nie poprzez spadek kondycji pisarskiej, bynajmniej.

Coś się zmienia. Bariery pomiędzy Dyskiem a Światem Baśni stają się coraz cieńsze, a elfy to wyczuwają i chcą wykorzystać. Tymczasem młoda Tiffany Obolała musi zmagać się z zupełnie nowymi obowiązkami i odpowiedzialnością. Czy będzie dość mądra, żeby sobie poradzić? No i co z młodym człowiekiem, który chce zostać czarownicem? Oraz jego kozłem, jeśli o tym mowa.

Przyznam, że z cyklu o Tiffany Obolałej jak dotąd znałam tylko pierwszą część (dlatego zabieranie się od razu o ostatniej może nie było najrozsądniejsze z mojej strony. Ale przecież nie samym rozsądkiem człowiek żyje) i to w starszym tłumaczeniu Doroty Malinowskiej, więc przesiadka była trochę trudna. Niemniej, co Cholewa, to Cholewa. Fik Mik Figli trochę szkoda, ale przynajmniej mówią gwarą, jak powinni. Trochę kluczowych punktów rozwoju głównej bohaterki też mnie ominęło. Okazało się, że cykl o Tiffany jest tym, który stosunkowo kiepsko znosi czytanie na wyrywki (chyba najgorzej z dotąd mi znanych podcykli dyskowych), ale z drugiej strony nie aż tak, żeby czytelnik nie był w stanie czerpać radości z lektury.

Najmocniejszą stroną jest oczywiście sama Tiffany. Będąc już młodą dziewczyną (a nie dzieckiem, jak wtedy, gdy ją poznaliśmy) musi podjąć zupełnie nowe obowiązki i przyjąć na siebie zupełnie nową odpowiedzialność. Próbuje szukać własnej drogi w tym wszystkim (przecież jest czarownicą, nie może podążyć szlakiem wytyczonym przez kogoś innego, musi przecierać własny) Tiff przeżywa wszystkie wątpliwości młodego człowieka – choć nigdy by się do tego nie przyznała, boi się, że może zawieść pokładane w niej nadzieje, że może wykonywać rzeczy niewłaściwie. Że wybierając swoje miejsce, dokona błędnego wyboru, którego pożałuje nie tylko ona, ale też wszyscy, którym pomaga i chroni. Niemniej, w końcu musi podjąć wszystkie decyzje. Na tym polega dojrzewanie.

Poza Tiffany, ważną postacią jest Geoffrey, wspomniany wyżej chłopak, który chce zostać czarownicem. Jakaż to jest piękna klamra całej opowieści! W „Równoumagicznieniu” mieliśmy dziewczynę, która pragnęła zostać magiem i była jedyną na Dysku właściwą kobietą do tego zadania. Z Geoffreyem jest podobnie. Mam wrażenie, że ten chłopak jest nie tylko przeciwwagą dla kobiety-maga (pamiętamy, że u Pratchetta kobieta-mag to nie to samo, co czarownica). Jest też zwiastunem tego, że świat się zmienia. A stare niekoniecznie musi być zastępowane nowym. Może być przez nowe wzbogacane, aby ostatecznie stać się lepszym. Tak jak ogólna społeczność czarownic Lancre stanie się lepsza, jeśli wzbogaci się o młodego chłopaka (i jego kozła).

Z drugiej strony, dla niektórych starych rzeczy zmiana, dostosowanie i pozwolenie na wzbogacenie nowymi ideami to jedyna szansa na przetrwanie. Tego nie rozumieją elfy. Dysk stał się światem żelaza i stali, w którym na elfie rajdy nie ma już miejsca. Ale chwała dawno minionych dni jest tak nęcąca, że rozsądne argumenty nie docierają do elfów. A kiedy ktoś wyciąga do nich rękę, proponując nowe możliwości (ale zupełnie inne niż stare przyzwyczajenia. Elfy u Pratchetta to jedne z tych, na których oferta, na przykład, nowych możliwości zadawania bólu z pewnością zrobiłaby ogromne wrażenie), odcinają ją. Autor dobitnie pokazuje, że, przynajmniej dla nich, to najgorsze z możliwych rozwiązań.

W posłowiu stoi, że co prawda sir Terry książkę napisać zdążył, ale z ostateczną redakcją już nie. Szkoda, bo niektóre drobne wątki rzeczywiście wydają się niedokończone. Niemniej, „Pasterska korona” to godne zamknięcie bram. Ale w każdej bramie jest furtka, więc każdy, kto chciałby wybrać się na wycieczkę po Świecie Dysku, zawsze będzie miał taką możliwość. Korzystajcie. 

Książkę otrzymałam o wydawnictwa Prószyński i s-ka.

Tytuł: Pasterska korona
Autor: Terry Pratchett
Tłumacz: Piotr W. Cholewa
Tytuł oryginalny: The Shepherd's Crown
Cykl: Świat Dysku
Wydawnictwo: Prószyński i s-ka
Rok: 2016
Stron: 240

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...