Książek kupuję w tym roku zdecydowanie mniej, a ciągle ich jakoś przybywa. Uroki bycia blogerę. Ale od przybytku głowa nie boli, a ja mam słabość do papieru w każdej formie i im go w domu więcej, tym lepiej.;)
Zdjęcie robione kartoflem, jak ostatnio. |
Na górze trójpak pratchettowski. "Piątego elefanta" już czytałam, nawet mam o nim notkę. "Bogowie, honor, Ankh-Morpork" jeszcze przede mną, tak jak i "Niewidoczni Akademicy".
Reszta to wszystko o recenzji. "Władców dinozaurów" otrzymałam od Galerii Książki i już zdążyłam zrecenzować. "Skrzydła Ognia: Zaginioną sukcesorkę" też, ale ją akurat dostałam od Maga.
Niżej dwie pozycje od Genius Creations. "Idź i czekaj mrozów" to mój pierwszy patronat medialny (to bardzo fajne, zobaczyć logo swojego bloga na okładce^^), a więc mieliście okazję nie tylko o nim u mnie przeczytać, ale również wygrać co nieco.;) Oraz nareszcie dotarł do mnie egzemplarz "Spalić wiedźmę".:)
Przedostatni jest "Chrapiący ptak" od wydawnictwa Czarne. Najobszerniejsza jak dotąd pozycja serii Menażeria. Poprzednia książka autora zostawiła mnie z mieszanymi uczuciami, zobaczymy, jak wyjdzie mu lekka zmiana tematyki. "Historia pszczół" jest od Wydawnictwa Literackiego. Zapowiada się świetnie - nie dość, że temat mi bliski (zwierzęta plus szczypta fantastyki), to już lekko napoczęłam i autorka wydaje się być bardzo kompatybilna z moim gustem.
Aż nie wiem, za co wziąć się najpierw.;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.