Wieść o kolejnej książce o ptakach nie rozpaliła we mnie szczególnego entuzjazmu, ale tym razem chodziło o serię Eko od Marginesów. A tak się składa, że jest to seria, którą mam ambicję mieć w komplecie, więc i tak „Plamkę mazurka” trzeba było do niej dołączyć. Jak dotąd doświadczenia z książkami blogerów piszących o ptakach miałam dobre, więc doszłam do wniosku, że nie może być źle.
„Plamka Mazurka” to książka zbudowana z wielu krótkich, powiedzmy, felietonów, z których każdy poświęcony jest osobnemu gatunkowi ptaka (niektóre teksty są dłuższe i wtedy mówią nam o kilku blisko spokrewnionych gatunkach). Poszczególne teksty ułożone są alfabetycznie według gatunków swoich bohaterów. Autor przytacza w nich już to anegdotki z własnego życia (a że z niego zapalony obserwator ptaków, to trochę się nazbierało), już to wzmianki ornitologów sprzed wieków lub tylko dziesięcioleci, już to dane naukowe, a praktycznie każdy rozdział podsumowuje obecnym statusem jego bohatera w Polsce.
I wszystko to się nawet zgrabnie czyta, choć przyznam, że do mnie chyba taka forma krótkich tekstów nie trafia. Zgrzytała mi strasznie już u Kossak, ale wtedy myślałam, że to po prostu styl i maniera autorki mi nie odpowiada. Po części rzeczywiście tak było, bo styl i manierę Marka Pióro znajduję o niebo strawniejszą, bardziej dostosowaną do współczesnego czytelnika (może to dzięki jego blogerskiemu doświadczeniu). Natomiast forma krótkich tekstów związanych tylko kategorią tematyczną dalej mnie drażni. Wolę bardziej zestrukturalizowane, spójniejsze wywody z myślą przewodnią.
Przy czym to nie autora wina, bo jak zaznaczyłam wcześniej, jego styl całkiem mi odpowiada. Nie jest to może kawał wielkiej literatury, ale Pióro klarownie przekazuje myśli, bacząc, aby jego felietony nie stawały się kolejną inkarnacją notek na Wikipedii, tylko zawierały odpowiedni balans między suchą wiedzą, ciekawostkami biologicznymi i kulturowymi. W sumie jeśli ktoś lubi formę takich krótkich artykułów, to powinien być zachwycony.
Nie powiedziałabym, że czas poświęcony na lekturę „Plamki mazurka” był czasem straconym. Owszem, nie jest to moja ulubiona forma, a tematyka przez swoją powszechność trochę mnie już nuży (jeśli wychodzi książka o tematyce okołoprzyrodniczej, to jakoś tak jedna na trzy jest mniej lub bardziej o ptakach). Niemniej, jeśli jesteście miłośnikami awifauny albo lubicie o niej czytać, albo też lubicie zbiory krótkich tekstów o przyrodnie, to jest to książka dla was. Sięgajcie bez obaw.
„Plamka Mazurka” to książka zbudowana z wielu krótkich, powiedzmy, felietonów, z których każdy poświęcony jest osobnemu gatunkowi ptaka (niektóre teksty są dłuższe i wtedy mówią nam o kilku blisko spokrewnionych gatunkach). Poszczególne teksty ułożone są alfabetycznie według gatunków swoich bohaterów. Autor przytacza w nich już to anegdotki z własnego życia (a że z niego zapalony obserwator ptaków, to trochę się nazbierało), już to wzmianki ornitologów sprzed wieków lub tylko dziesięcioleci, już to dane naukowe, a praktycznie każdy rozdział podsumowuje obecnym statusem jego bohatera w Polsce.
I wszystko to się nawet zgrabnie czyta, choć przyznam, że do mnie chyba taka forma krótkich tekstów nie trafia. Zgrzytała mi strasznie już u Kossak, ale wtedy myślałam, że to po prostu styl i maniera autorki mi nie odpowiada. Po części rzeczywiście tak było, bo styl i manierę Marka Pióro znajduję o niebo strawniejszą, bardziej dostosowaną do współczesnego czytelnika (może to dzięki jego blogerskiemu doświadczeniu). Natomiast forma krótkich tekstów związanych tylko kategorią tematyczną dalej mnie drażni. Wolę bardziej zestrukturalizowane, spójniejsze wywody z myślą przewodnią.
Przy czym to nie autora wina, bo jak zaznaczyłam wcześniej, jego styl całkiem mi odpowiada. Nie jest to może kawał wielkiej literatury, ale Pióro klarownie przekazuje myśli, bacząc, aby jego felietony nie stawały się kolejną inkarnacją notek na Wikipedii, tylko zawierały odpowiedni balans między suchą wiedzą, ciekawostkami biologicznymi i kulturowymi. W sumie jeśli ktoś lubi formę takich krótkich artykułów, to powinien być zachwycony.
Nie powiedziałabym, że czas poświęcony na lekturę „Plamki mazurka” był czasem straconym. Owszem, nie jest to moja ulubiona forma, a tematyka przez swoją powszechność trochę mnie już nuży (jeśli wychodzi książka o tematyce okołoprzyrodniczej, to jakoś tak jedna na trzy jest mniej lub bardziej o ptakach). Niemniej, jeśli jesteście miłośnikami awifauny albo lubicie o niej czytać, albo też lubicie zbiory krótkich tekstów o przyrodnie, to jest to książka dla was. Sięgajcie bez obaw.
Książkę otrzymałam pod wydawnictwa Marginesy
Tytuł: Plamka mazurka
Autor: Marek Pióro
Seria: Eko
Wydawnictwo: Marginesy
Rok: 2019
Stron: 400
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.