Miał być minimalizm, miało być ograniczanie zakupów, a wyszło jak zwykle. Ale przynajmniej za niewielki piniondz.
Zacznijmy od tego, co stoi, a nie leży, czyli od "Farmageddonu". To egzemplarz recenzencki w ramach świeżo nawiązanej współpracy z księgarnią Tania Książka. Już go zresztą przeczytałam i zdążyłam o nim napisać.
Z leżących na górze mamy znowu dwie książki z drugiej ręki. "Podwójne życie Pat" chciałam kupić już dawno, bo "Wśród obcych" tej samej autorki bardzo mi się podobało. A kupiłam akurat teraz, bo było w tym samym antykwariacie co "Niepokonany Seabiscuit", a to jego szukałam. To kolejna "zwierzęca" książka polecona mi na Instagramie i jest to biografia najsłynniejszego (przynajmniej w USA) konia wyścigowego, któremu sławy mogłyby pozazdrościć największe gwiazdy rocka (ponoć dla jego fanów, goniących za nim po kraju, żeby zobaczyć każdą gonitwę, organizowano specjalne pociągi). Ponoć też dobrze napisana.
Dalej mamy dwa zakupy ze Świata Książki. "Najlepsze opowiadania" Lafferty'ego to oczywista oczywistość, bo kolejny Artefakt. A "Niewidzialne kobiety" wyrastają na feministyczny tytuł roku. Miałam je czytać na Legimi, ale doszłam do wniosku, że pewnie będę sporo zaznaczać, więc kupiłam papier.
Reszta to efekt nieopatrznej wizyty na stronie Dedalusa. "Kraina fast foodów" to efekt zbyt częstego oglądania seriali dokumentalnych o jedzeniu. W końcu kupiłam o tym reportaż (nie to, że jedyny w temacie, jaki mam na liście, ale reszta jest na półce Legimi). "Największą tajemnicę życia" wynotowałam sobie jako ciekawy tytuł już przy okazji premiery, no a że była za kilkanaście złotych, to wzięłam. "What the F." miałam na oku, odkąd zdobyła tytuł Mądrej Książki Roku i tak jakoś się skusiłam. "Służące do wszystkiego" miałam kiedyś okazję wziąć do recenzji, ale się nie zdecydowałam, bo doszłam do wniosku, że temat nie bardzo dla mnie. A potem zewsząd zaczęły spływać głosy, jaka to fenomenalna książka jest. Też miałam czytać na Legimi, ale była za 16 złotych, to się skusiłam. I o ile pierwsze 20 stron jest miarodajne, to rzeczywiście zapowiada się fenomenalnie. O "Nowym życiu" też tu kiedyś w zestawieniu nowości pisałam, było za niewielkie pieniądze, to wzięłam. I tu trochę jestem rozczarowana formą, bo format duży i nieporęczny, a tekst strasznie napompowany. Mam nadzieję, że treść będzie dobra.
Ciekawe, czy w październiku uda mi się ograniczyć zakupy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.