niedziela, 26 września 2010
Łasica i wilcy - "Pan Wilków" Andrzej Pilipiuk
„Pan Wilków” to już czwarty (z pięciu obecnie wydanych) tom cyklu „Oko Jelenia”. Każdy, kto czytał cokolwiek tego autora wie, że znakiem rozpoznawczym Wielkiego Grafomana polskiej fantastyki jest to, że mimo niedoróbek i błędów, książki jego wręcz się pochłania. Nie inaczej było w tym przypadku.
Kontynuujemy więc znajomość z bohaterami z tomów poprzednich. Zostali oni w dość spektakularny sposób rozdzieleni i akcja na dobre rozkręca się w momencie, gdy jeden z nich budzi się w twierdzy nowego wroga, tytułowego Pana Wilków. Odnajduje się też zaginiona łasica, jednakowoż okazuje się być słabego zdrowia i musi się odnowić. Zgadnijcie, kto ma pilnować jej spokoju podczas tego procesu? Nasi bohaterowie wędrują więc po Skandynawii w celach przeróżnych, a nad wszystkimi ich poczynaniami zawisł cień Hanzy…
Wydaje mi się, że autor popracował nad postaciami trochę bardziej niż zwykle. Daleko im co prawda do psychologicznej głębi, ale przestają mi przypominać ordynarne kalki wcześniejszych bohaterów Pilipiuka. Autor pokusił się nawet o nakreślenie procesu dojrzewania Staszka (zaczętego w tomie poprzednim) i chociaż wyżyny kunsztu to nie są, zawsze jakaś miła odmiana. Również łasica o wdzięcznym imieniu Ina jest jakoś bardziej prawdopodobna psychologicznie. W poprzednich tomach irytowała mnie strasznie. Głównie swym użalaniem się, jak wiele czasu musiała poświęcić na dogłębne studiowanie ludzkiej fizjo- i psychologii, kiedy to obie dziedziny budzą w niej jedynie odrazę. Tymczasem jej zachowanie wskazywało, że o ile fizjologię przyswoiła, to o psyche uczyła się albo z gangsterskich filmów klasy B, albo też całkiem sobie odpuściła, zakładając, że takie stworzenia jak ludzie ducha nie mają. I mimo, że dalej bardziej przypomina rozkapryszonego dzieciaka niż agenta na służbie, to w „Panie Wilków” przynajmniej do podstawowych zasad psychologii się stosuje.
Kwestia kontrastu osób współczesnych z szesnastowieczną rzeczywistością również najbardziej do mnie, o dziwo, w tym tomie trafia. Może dlatego, że jest mniej ordynarnie pokazana (chociaż ciągłe żale o brak GPSu stają się męczące), a może po prostu dlatego, że odnosi się bardziej do mentalności ludzi z epoki, niż do przedmiotów codziennego użytku.
Znakiem rozpoznawczym cyklu jest niefrasobliwy stosunek autora do śmierci postaci (fabułę skonstruował tak, że większość z naszych ulubieńców w każdej chwili można wskrzesić), więc na takie kwiatki zostałam już przez trzy poprzednie tomy uodporniona. Ma to swoje dobre strony: nawet jeśli mój faworyt zemrze, zawsze jest szansa na to, że ożyje w tomie kolejnym. Z pewnością odbiera to pewien dreszczyk emocji, który przy czytaniu mógłby towarzyszyć, z drugiej strony zyskujemy komfort czytelniczy. Jeśli się z bohaterami zżyliśmy, to nie chcemy, żeby ginęli. A tutaj możemy być o ich los spokojni. Każdy czytelnik powinien ocenić sam, czy to dla niego wada, czy zaleta.
„Pan Wilków” nie odbiega poziomem od reszty cyklu. Ma swoje plusy, jak i minusy, ale żadnego z fanów Pilipiuka nie będę musiała do czytania zachęcać. Ci, którzy jeszcze z autorem nie mieli do czynienia i tak muszą się cofną do tomu pierwszego, więc również nie będę ich przekonywać. Ale wszystkim mogę życzyć przyjemnej lektury, bo książka ta niewątpliwie jest lekturą bardzo przyjemną.
Tytuł: Pan Wilków
Autor: Andrzej Pilipiuk
Cykl: Oko Jelenia
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok: 2009
Stron: 399
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zachęciłaś mnie do tej serii, więc w wolnym czasie być może do niej sięgnę. Niczego nie obiecuje, ponieważ moja lista książek w dalszym ciągu zamiast się pomniejszać, to powiększa się i to diametralnie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna okładka:p Może kiedyś sięgnę po tenc ykl, kto wie...:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie ciągnie mnie do polskiej fantastyki.
OdpowiedzUsuńLena173 - Rozrastające się w tempie wykładniczym listy książek znam z autopsji.:D Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz, jeśli sięgniesz po "Oko Jelenia".:)
OdpowiedzUsuńSara - Sięgnij w wolnej chwili, to co prawda żadne arcydzieło, ale zapewni dobrą rozrywkę na kilka wieczorów.:)
Ianowa - Jeśli nie ciągnie, nie będę do Pilipiuka przekonywać. Są lepsi kandydaci na początek.;)
Widzę, że Twoje wrażenie od moich nie odbiegają: ot Pilipiuk, nic dodać nic ująć:) Czyta się gładko i bez wysiłku:) Czekam na recenzje kolejnych tomów, ciekawi mnie Twoja opinia:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłem czytać. Masz racje, jego książki się pochłania.
OdpowiedzUsuń