poniedziałek, 8 października 2012

Daj się ponieść magii cyrku - "Cyrk Nocy" Erin Morgenstern [Przedpremierowo]

Wiele książek nazywanych jest bestsellerami i chyba większość czytelników zdaje sobie sprawę, że taki napis o niczym nie świadczy, no, może o dochodach wydawcy. Niemniej jednak niektóre książki dobrze się sprzedają z konkretnych powodów – chociażby takich, że są świetnie napisane, mają ciekawych bohaterów czy wciągającą fabułę. „Cyrk Nocy” niewątpliwie posiada konkretne powody, żeby dobrze się sprzedać.

Pewnej nocy dwóch mężczyzn postanawia wystawić swoich uczniów w pojedynku. Nie jest to jednak nic tak prozaicznego, jak walka szermierzy czy zawody w strzelaniu. Obaj panowie są bowiem magami i rozgrywka musi być o wiele subtelniejsza. Jeden szkoli swoją uczennicę wyłącznie za pomocą zajęć praktycznych. Drugi przekazuje wiedzę uczniowi jedynie za pomocą książek. Pojedynek wszakże musi mieć odpowiednią oprawę i tę oprawę ma mu zapewnić coś wyjątkowego – niesamowity cyrk. Z czasem okazuje się, że znaczenie cyrku jest przeogromne, a jego losy splatają ze wszystkimi, którzy przyłożyli rękę do jego powstania. Jak na tej arenie poradzi sobie dwoje zagubionych ludzi, którzy wbrew sobie znaleźli się po przeciwnych stronach barykady?

„Cyrk Nocy” jest z pewnością powieścią niezwykłą. Wbrew pozorom nie jest jednak opowieścią o magicznym pojedynku na tle dziewiętnastowiecznego Londynu. Nie jest też do końca opowieścią o miłości, chociaż wątek ten ma spore znaczenie. Jest opowieścią o miejscu. Roztaczający nieziemską aurę Le Cirqe des Reves jest tu głównym bohaterem. To jego niezwykłość porywa czytelnika, to piękno opisu poszczególnych atrakcji jest duszą książki. Cyrk odpowiada na nasze tęsknoty i jest płótnem, na którym różnobarwnymi nićmi wyhaftowano losy bohaterów. Czym byłby haft bez płótna?

Główni bohaterowie nie są tak zachwycający, jak cyrk. Oczywiście Celia i Marco stanowią bez wątpienia ciekawe i przyciągające uwagę osobowości, ale są dokładnie tym, czego należałoby się spodziewać bo po bohaterach podobnej opowieści. Ich niedoskonałość nie polega na posiadaniu jakiegoś konkretnego mankamentu, lecz właśnie na akuratności. Na szczęście w cyrku pracuje wiele osób, które są kompletnie zaskakujące i nie mam tu na myśli magów, od których się wszystko zaczęło. Mamy więc tajemniczą i egzotyczną kobietę gumę, mamy emerytowaną primabalerinę – obecnie dyktatorkę mody, jest też para ognistowłosych bliźniąt, urodzonych w noc otwarcia cyrku. Wszystkie te postacie są niezsamowite, wszystkie zapadają czytelnikowi w pamięć i nie pozwalają o sobie zapomnieć. Erin Morgensterh posiada niebywały talent do tworzenia bohaterów.

Klimat powieści również jest niesamowity – czytanie tej książki przypomina odwiedziny w tytułowym cyrku, który jest bardziej wyrafinowanym teatrem ulicznym, niż klasycznym cyrkiem. Główna w tym zasługa wyobraźni autorki i niezwykłej subtelności, z jaką posługuje się piórem. Opisy niezwykłości są niebywale żywe, aż czytelnik czuje, że może ich wszystkich dotknąć. I nawet narracja w czasie teraźniejszym nie jest w stanie tego zepsuć – wręcz przeciwnie.

Powieść Erin Morgenstern jest z pewnością warta polecenia – zwłaszcza dla tych, którzy szczyptę magii przedkładają ponad twardą rzeczywistość, jak i dla tych, którzy wolą subtelność dymów i luster od miotania ordynarnych ognistych kul. Polecam – odrobina magii na jesienne wieczory.

 Książkę otrzymałam od wydawnictwa Świat Książki.

Tytuł: Cyrk Nocy
Autor: Erin Morgenstern
Tytuł oryginalny: The Night Circus
Tłumacz: Patryk Gołębiowski
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok: 2012 (premiera 17 października)
Stron: 429

12 komentarzy:

  1. Nie zaliczam się do tych, których ta książka zachwyciła, pisałam też, dlaczego, ale wiem, że książka ma rzesze zachwyconych fanów na całym świecie. Kto chce, niech się sam przekona...:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja gdzieś tam w komentarzach pod stosikiem pisałam, że po przeczytaniu Twojej recenzji wiedziałam, czego się po książce NIE spodziewać i między innymi dzięki temu tak mi się spodobała.;)

      Usuń
    2. No proszę, jak się przydałam:-) Świat Książki powinien mi podziękować za tę recenzję...

      Usuń
  2. Czuję się całkiem zachęcona - jak mi wpadnie w łapki, przeczytam na pewno. No i ta urzekająca okładka... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka zaiste przecudnej urody - zakochałam się w niej.;) A książkę jak najbardziej polecam.:)

      Usuń
    2. A propos okładki... czy polskie wydanie też jest holograficzne? Przyznam, że okładka bardzo mi się podobała, właśnie przez to tajemnicze mruganie....

      Usuń
    3. Niestety nie, jest tylko tłoczona i lakierowana miejscami.

      Usuń
  3. Już sama nie wiem. Cenię dobrze zbudowaną atmosferę, jeszcze lepiej jeśli książka językowo stoi na wysokim poziomie, ale z kilku recenzji wnioskuję, że czegoś tu jednak zabrakło. Chyba po prostu poczekam i sięgnę po nią, jeśli nadarzy się okazja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, jeśli miałabym usilnie poszukać jakiegoś braku, to chyba byłby to brak dostatecznie mocnego akcentu w zakończeniu. Wygląda na to, że autorka z jednej strony chciała, żeby było dramatycznie, a z drugiej nie mogła sobie odmówić szczypty happy endu. Wolałabym całkowity dramat.;) Ale klimat powieści mi to rekompensuje, więc nie narzekam.;)

      Usuń
  4. Jakoś wcześniej w ogóle nie zwracałam uwagi na tę książkę. Wiem, że mówi się aby nie oceniać powieść po okładce, ale to właśnie ona mnie od razu odstraszyła. Jednak po Twojej recenzji czuję się zachęcona do sięgnięcia po tą historię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, a mnie okładka od pierwszego wejrzenia urzekła.;) W każdym razie historia z pewnością warta poznania.:)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...