czwartek, 24 kwietnia 2014

Subiektywne prasowanie #19 - "Nowa Fantastyka" 01/2014

Po długiej przerwie (nieprzyzwoicie długiej, rzekłabym) niniejszym wracam do tradycji pisania notek o kolejnych numerach „Nowej Fantastyki”. Jako że nazbierało mi się trochę zaległości, spodziewajcie się w niedługim czasie wielu notek o numerach archiwalnych – zaczniemy od nadrabiania zaległości z tego roku, a później co jakiś czas trafi się zaległość z poprzedniego. Nie przedłużając, pomówmy chwilę o numerze styczniowym.

Jerzy Rzymowski we wstępniaku zaczyna od problemu produkcji odpadów, by skończyć na rozważaniach dotyczących recyklingu kulturowego. Następnie kilka słów o nowościach i zapowiedziach (na ten moment już mocno nieświeżych, więc pominę) i nowinki ze świata nauki i techniki (uwielbiam ten dział, podaje w pigułce to, co musiałam żmudnie wyłuskiwać z różnych „Focusów” i „XXI wieków”). Dalej są już regularne artykuły.

„Krasnoludy i ich brodate żony” Artura Szejtera jest o tym, co w tytule. Idealny dla początkujących tolkienistów i fanów mitologicznych źródeł. Pięknie też rozprawia się z kwestią bród krasno ludzkich kobiet i dla mnie była to najciekawsza informacja w całym tekście. Następnie mamy artykuł Andrzeja Kaczmarczyka o smokach w filmie, mitologii i popkulturze. Rozumiem ograniczenia narzucane przez druk w prasie, ale chyba autor nie trafił z formułą tekstu – z konieczności jest on strasznie wybiórczy i traktuje temat mocno po łebkach.

Następnie mamy tekst należący do bardzo ciekawego cyklu, opisującego oblicze fantastyki w różnych krajach. Tym razem Marek Grzywacz zabrał nas do Meksyku. I okazało się, że kraj ten fanowi nie ma zbyt wiele do zaoferowania, bo i tradycja fantastyczna tam lichutka. Ale zawsze warto wiedzieć, jak to wygląda gdzie indziej. Mój największy problem z tym cyklem jest chyba taki, że robi apetyt na powieści, których polski czytelnik najprawdopodobniej nigdy nie pozna. A szkoda…

Dalej mamy wywiad z Piotrem Kowalskim – polskim rysownikiem (niektórzy czytelnicy mogą kojarzyć jego ilustracje do niektórych opowiadań w NF), który robi karierę w komiksie w USA. Gratka zwłaszcza dla tych, których interesuje komiks i graficzna strona fantastyki. Później mamy drugą część wspomnień Macieja Parowskiego. Ciekawe są, nie powiem, ale większość dotyczy czasów sprzed mojego urodzenia i ludzi, których nawet jakbym chciała, to nie miałabym okazji poznać. Zdecydowanie więcej z artykułu wyniosą starsi czytelnicy.

W moim ulubionym cyklu („Z lamusa”) tym razem mowa o frenologii – trochę jestem zawiedziona, bo temat mi znany i niewiele z niego wyniosłam. Książka miesiąca tym razem też mi doskonale znana (w końcu Scott Lynch i jego cykl „Niecni Dżentelmeni”).

Przejdźmy do felietonów. Rafał Kosik ubolewa nad niefrasobliwością społeczną odnoście przyszłości dalszej niż jakieś kolejne pięćdziesiąt lat i muszę przyznać, że ma facet sporo racji. Za to Peter Watts wybrał się dla odmiany w podróż w przeszłość i wyszła z tego prawdziwa perełka. Wziął się bowiem za racjonalizowanie historii Jezusa z Nazaretu, a zrobił to nie jak naukowiec, ale jak zdroworozsądkowy pisarz – i wyszło coś, co rozwinięte w powieść bardzo chętnie bym przeczytała. Łukasz Orbitowski tym razem dzieli się wrażeniami z horroru o kanibalach, choć wątpię, żeby „Somos lo que Hay” spodobało się fanom „Hannibala”.

Przejdźmy może do opowiadań, które w tym numerze trzymają równy, dobry poziom, choć żadne nie jest wybitne. „Rzeźbiarz bogów” Pawła Nesterwicza to kawał dobrego, pisarskiego rzemiosła z całkiem interesującym światem przedstawionym i historią do opowiedzenia. Niemniej, nie zawiera pomysłu ani pointy, które mogłyby pozostać pamięci czytelnika na dłużej. „Jak uniknąłem służby wojskowej” Lucyny Grad to sympatyczne opowiadanko napisane gładkim, przyjemnym stylem. Akcja rozgrywa się w Turkiestanie w XIX wieku (czas zaborów), a bohaterem i narratorem jest polski zesłaniec. Treść zaś odpowiada na pytanie „co by było, gdyby przypadkowego żołnierza wciągnąć w tryby klasycznej, lokalnej baśni?” i robi to w sposób bardzo przyjemny. „O-Bon Matsuri” Marii Sobieckiej, jak wskazuje sama autorka, było inspirowane twórczością Kena Liu i to bardzo widać – podobna poetyka, styl i tematyka. Niestety, brakuje trochę do wyrazistości i mocy pointy oryginału, w związku z tym dostaliśmy nieco mdławy (ale wciąż dobry warsztatowo) zapis ze spotkania z ojcem w dniu święta zmarłych.

Zagraniczne opowiadania nie odbiegają poziomem od polskich, ale gatunkowo owszem – rodzime krążyły wokół fantasy, zagranica zdecydowanie woli science fiction. „Enigma” Seana McMullena opowiada historię odkrycia planety – pozostałości po nieznanej cywilizacji. Pomysł nie jest jakoś szczególnie zaskakujący, ale wykonanie solidne. „Poniedziałkowy mnich” Jasona Sanforda ma w sobie coś z opowieści o walce z reżimem i uciskiem i jest chyba znacznie bardziej oniryczny, niż autor planował. Jest też najlepszym opowiadaniem numeru, choć przewagę ma niewielką. „Wesprzyjcie moją armię robotów!!!” Keffy R. M. Kehril to zabawny shorcik oparty na zapisie z akcji zbierania na tytułowy pomysł na Kickstarterze czy podobnym portalu. Byłby o wiele zabawniejszy, gdyby nie tak bardzo rzeczywisty.

A niedługo ciąg dalszy nadrabiania zaległości.

7 komentarzy:

  1. A co ciekawego Szrejter napisał o brodach krasnoludzkich kobiet? ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że nie mają, a te pogłoski to skutek wrażej propagandy.;)

      Usuń
    2. Nie do końca wrażej propagandy :D Ha, czyli nic czego bym nie wiedziała :D

      Usuń
    3. Teoria z maskowaniem pięknotek o ile dobrze pamiętam, też doczekała się wzmianki (na pewno było o urodzie krasnoludzkich kobiet), ale autor raczej nie był do niej przekonany.;)

      Usuń
    4. Ale krasnoludzkie kobiety są piękne - według krasnoludzkich standardów. xD

      Usuń
  2. Fantastyka jakoś mnie nie przekonuje, ale z wywiadem rysownika bym się zapoznała. :P

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...