niedziela, 12 grudnia 2021

Mały prezentownik

Jako iż nigdy nie robiłam żadnego prezentownika z prawdziwego zdarzenia, a obserwatorzy w ankiecie na Instagramie wyrazili chęć poznania takowego, postawiłam w tym roku taki zrobić. Nie jest zbyt długi, bo i ostatnimi czasy czytałam niewiele książek, które mogłabym z czystym sumieniem polecić nieznajomym. A chciałabym, żeby to były tytuły świeże, łatwe do kupienia w księgarniach. Podzieliłam je tez na kategorie, aby ułatwić wybór. 

Kotek ze stocka lepiej przykuwa wzrok niż brak kotka

Fantastyka

„Bóg maszyna” Joanna Gajzler

O tej książce jeszcze nie zdążyłam napisać (bo jeszcze nie skończyłam jej czytać) i nie wiem, czy zdążę przed świętami, a myślę, że warto o niej wspomnieć, bo mało kto słyszał. Mamy tu do czynienia z opowieścią trochę w klimacie nawiązującym do steampunku, ale nie steampunkową (najbardziej steampunkowy jest tu chyba inspirowany epoką wiktoriańską sztafaż), za to ze sporą ilością intryg, dobrze zarysowanym światem i ciekawymi bohaterami. Poza tym to słuszna cegła z bardzo ładną okładką, więc pod choinką będzie się prezentować wystarczająco godnie.

Dla kogo: miłośników intryg pałacowych, wiktoriańskiego sznytu i arystokracji, długich, dobrych opowieści, niezbyt szybkiego tempa i ludzi alergicznie reagujących na wątki romantyczne

„Pamięć zwana imperium”
Arkady Martine

Kolejny debiut w tym zestawieniu, tym razem science fiction. Niedawno pisałam o nim dłuższy tekst, więc tutaj nie będę się rozwodzić. W skrócie: niezły kosmiczny thriller polityczny, w którym (w przeciwieństwie do poprzedniej polecanki) bohaterka poza snuciem intryg musi jeszcze uciekać przed różnymi dybiącymi na jej życie osobami. Ma trochę problemów z tempem, ale akcja należy raczej do tych szybkich, autorka zaś lubi szczegółowo przedstawiać czytelnikom ten kawałek swojego świata, w którym akurat dzieje się fabuła.

Dla kogo: dla miłośników intryg w kosmicznym sztafażu, rozważań nad nieistniejącymi językami i kosmicznych imperiów. Ale tylko takich, którzy są w stanie wybaczyć niedociągnięcia debiutantki i szukają raczej rozrywki niż filozofii.

„Projekt Hail Mary”
Andy Weir


I znowu SF, tym razem jednak bardziej przygodowe i bardziej w koncepcji buddy movie z lekkim posmakiem apokalipsy (pisałam już o tej książce). Całkiem wysoki poziom rozrywki, dobrze napisane postacie i niegłupia fabuła czynią z „Projektu Hail Mary” idealny umilacz czasu. Pisałam o nim tutaj.

Dla kogo: miłośników przygodowej SF, miłych kosmitów czy innych książek Andy’ego Weira

„Bezgwiezdne Morze”
Erin Morgenstern

Tu dla odmiany mamy coś z pogranicza gatunków, ale bardziej w klimatach fantasy. Pisarstwo Morgenstern jest specyficzne, zawiera sporą dozę dziwności i oniryzmu, nie do końca poddaje się logicznej weryfikacji, ale sam język jest piękny, a pomysły co najmniej nietuzinkowe. Dłużej pisałam o tej książce tutaj. No i wersja w twardej oprawie jest śliczna.

Dla kogo: miłośników fantastyki z pogranicza, pięknego języka i nieoczywistych fabuł; tych, którzy lubią stać jedną nogą w głównym nurcie

„Piknik na skraju drogi i inne utwory”
Arkadij i Borys Strugaccy

Klasyka science fiction w ładnym wydaniu. Co prawda znawcy twórczości obu panów narzekają, że utwory w tym omnibusie zebrano bez żadnej myśli przewodniej, ale to wciąż najładniejsze (i jedyne tego typu) wydanie na rynku, więc w sam raz na prezent. No i taki słuszny tom nieżle będzie wyglądał wśród innych prezentów.

Dla kogo: dla tych, którzy dopiero zaczynają przygodę z klasyką SF (nie polecam fanom literackiej i gierczenje Zony, bo mogą przeżyć nielichy szok); dla tych, co klasykę znają, ale ich wyświechtane stare wydania gubią już kartki; dla fanów dobrej opowieści socjologicznej.

Literatura głównonurtowa

„Gdybym miała twoją twarz” Frances Cha

Dobrze napisana powieść obyczajowa z rodzaju „okruchów życia”, dość uniwersalna, ale o tyle odmienna od większości podobnych historii na rynku, że dotyczy Koreanek, a nie Europejek czy Amerykanek. Ostrożnie optymistyczna, choć niepozbawiona mroczniejszych nut. Szerzej pisałam o niej tutaj.

Dla kogo: miłośników dobrych obyczajówek, historii o kobietach i Korei Południowej

„Dżentelmen w Moskwie”
Amor Towles

Powieść już w sumie historyczna, bo rozpoczyna się po pierwszej wojnie światowej i obejmuje akcją kolejne kilkadziesiąt lat. Ale za to jakże pocieszająca! Ogrzewa czytelnicze serduszko niesamowitymi bohaterami i pozwala wysnuć wniosek, że szlachetnego człowieka nic nie złamie, a przy tym nie jest głupiutka. Każdy czasem potrzebuje takiej książki. Szerzej pisałam o niej tu.

Dla kogo: dla każdego

Popularnonaukowe:

„Historia ewolucji” Steve Parker

Książka, której nie czytałam i nawet nie mam, ale bardzo chciałabym mieć (a akurat, po kilku latach, ją wznowiono). Ogromne tomiszcze zawierające przekrój przez rozwój życia na ziemi z licznymi rekonstrukcjami i zdjęciami materiałów kopalnych. Chyba najbardziej kompleksowe wśród popularnonaukowych opracowań na ten temat na polskim rynku.

Dla kogo: dla miłośników wymarłego życia (choć raczej tych nieco starszych)

„Co gryzie weterynarza”
Łukasz Łebek

To dla odmiany pozycja lżejsza. Na poły opowieść o pracy weterynarza w Polsce, na poły poradnik dla właścicieli zwierząt. Jako jedna z nielicznych książek tego typu, nie skupia się tylko na psach i kotach, ale i miłośnicy mniejszych (czy większych) futer też znajdą coś dla siebie. Więcej pisałam tutaj.

Dla kogo: dla miłośników i właścicieli zwierząt; dla osób ciekawych, jak wygląda praca lekarza weterynarii

Reportaż:

„Nietypowy mundurowy” Katarzyna Olkowicz

Bardzo dobry, a mało znany reportaż o pracy psów służbowych w Polsce. Chyba jedyna taka pozycja na rynku (zwłaszcza, jeśli wziąć pod uwagę, ze odnosi się do lokalnych realiów), w dodatku dobrze napisana i po prostu ciekawa. Jedna z nielicznych ksiązek o psach, które możesz czytać, nawet jeśli nie masz psa. Więcej pisałam tutaj.

Dla kogo: dla miłośników psów (nawet takich, którzy psów nie mają) i dobrych reportaży na niszowe tematy; dla osób ciekawych, jak wygląda praca zwierząt

„Państwo Gucwińscy”
Marek Górlikowski

Kolejny bardzo dobry reportaż, który przeszedł praktycznie bez echa, a biorąc pod uwagę niedawną śmierć Antoniego Gucwińskiego, bardzo na czasie. Solidna książka, zarówno fizycznie, jak i pod względem treści, zdystansowana i nieoceniająca. Pisałam o niej tutaj.

Dla kogo: dla ludzi z sentymentem do „Z kamerą wśród zwierząt” i miłośników reportaży biograficznych; dla tych, których ciekawi historia ogrodów zoologicznych

 „Służące do wszystkiego” Joanna Kuciel-Frydryszak

Jest to coś, co nazywał reportażem historycznym: niby forma reportażu, ale jednak opisuje czasy dawno minione. Ma też pewien sznyt feministyczny, bo jest to wycinek historii kobiet, o którym rzadko się mówi. Napisany świetnie i przystępnie, wciąga jak dobra powieść. Więcej napisałam tutaj.

Dla kogo: dla osób ciekawych historii kobiet ale i historii w ogóle, zwłaszcza w jej miej oczywistych, socjologicznych aspektach; dla miłośników dobrego reportażu

„Dobry wilk” Lars Berge

Kolejny dobry reportaż, tym razem na poły kryminalny, na poły ekologiczny. Autor próbuje odkryć, co stało za tragedią w szwedzkim zooparku, kiedy to wilki zagryzły opiekunkę i robi świetną robotę. Przy tym nie skupia się tylko na samym śledztwie, ale też pragnie poznać wszelkie społeczne niuanse, które doprowadziły do tego wydarzenia. Więcej pisałam tutaj

Dla kogo: miłośników przyrody i true crime, wilków i dobrego reportażu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...