Jakoś tak się złożyło, że nigdy nie miałam do czynienia z prawdziwą książką podróżniczą. Nie chodzi o to, że czymś się do nich raziłam, czy nie lubię tematyki. Po prostu nigdy nie znalazły się w kręgu moich zainteresowań i tak egzystowałyśmy pokojowo, nie wchodząc sobie w paradę. Tak samo było z programami podróżniczymi, do czasu, kiedy zaczęto puszcza „Boso przez świat”. To było moje pierwsze spotkanie z panem Cejrowskim i muszę przyznać, że bardzo miło je wspominam. (Dopiero później dowiedziałam się przypadkiem, że jest to człowiek o, delikatnie rzecz ujmując, kontrowersyjnych poglądach. Nie dbam o to, dla mnie to taki jednoosobowy kabaret objazdowy, tym ciekawszy, że ma bardzo interesujące miejsca objazdów.) Kiedy więc dowiedziałam się, że pan Cejrowski nie tylko występuje, ale i napisał kilka książek (zbierających do tego bardzo pozytywne opinie), postanowiłam się z nimi zapozna. Właśnie nadarzyła się okazja.
„Podróżnik WC” który wpadł w moje łapki to wydanie drugie, poprawione (pierwsze pochodzi sprzed 14 lat). Autor opisuje tu w formie ni to felietonów, ni to esejów, ni to szkiców literackich niektóre ze swoich przygód, ze szczególnym uwzględnieniem tych, które przydarzyły mu się na początku kariery (w końcu to pierwsza książka, jaką WC napisał). Znajdziemy więc relacje z Amazonii, z podróży przez USA czy krajów latynoamerykańskich. Dowiemy się też co nieco o osobie samego autora. A wszystko to okraszone szczodrze przepięknymi zdjęciami, na które można się gapić godzinami z niesłabnącym zachwytem (mnie zachwyciło szczególnie jedno, przedstawiające tropikalne plamy na tle malowniczego wodospadu).
Jeśli chodzi o warsztat pisarski, to pana Cejrowskiego cechuje ogromna bezpośredniość względem czytelnika, pewna familiarność wioskowego gawędziarza, który wioskę już nie pierwszy raz odwiedza i wszystkich zna. Bardzo mi taki styl odpowiada – książka nabiera dzięki niemu charakteru opowieści snutej przy ognisku. Sporo też było akcentów humorystycznych, które pozwalały czasem zaśmiać się w głos przy lekturze. I chociaż późniejsze książki WC są lepiej napisane (wnoszę z fragmentów „Gringo wśród dzikich plemion”, jakie czytałam – niestety w ebooku, więc poddałam się po pierwszym rozdziale) to i „Podróżnik WC” potrafi dostarczyć wiele radości.
Przejdźmy do technikaliów. Jakoś wydania jest fenomenalna i uważam, że książka jest warta każdej z 41 złotówek, jakie trzeba na nią wydać. Twarda oprawa w przemyślanej i cieszącej oko szacie graficznej, kredowy papier (przyznam, że tu zdania są podzielone, bo tekst na takim podłożu czyta się trochę trudno) i liczne zdjęcia niezwykłej urody (a czasem po prostu ciekawe i klimatyczne) sprawia, że książkę z powodzeniem można postawi na półce w charakterze ozdobnego bibelotu. A o ileż jest przecież od takiego bibelotu praktyczniejsza.
Hm… chyba mój zakres preferowanych gatunków literackich właśnie się poszerzył. Na pewno jeszcze po książki z tej dziedziny sięgnę, gdyż okazało się, że może być i ciekawie, i zabawnie. A więc, skoro sama poczułam się przekonana, pozostaje mi tylko polecić „Podróżnik WC” wszystkim, którzy nie mają alergii na osobę autora. Tym którzy mają resztą też polecam, ale zalecam pewną dozę ostrożności, tak na wszelki wypadek.
Autor: Wojciech Cejrowski
Wydawnictwo: Bernardinum
Rok: 2010
Stron: 252
P.S. Wczoraj coś się stało z serwerami Bloggera i ostatnia notka oraz komentarze z ostatnich 24 godzin zniknęła. Notkę miałam na własnym dysku, więc zamieściłam ją ponownie, niestety Wasze komentarze przepadły bezpowrotnie.:(
Czytałam już "Gringo..." i "Rio...", bardzo mi się podobały. Teraz czas sięgnąć po tą pozycję. Zachęciłaś mnie recenzją :D
OdpowiedzUsuńNa Cejrowskiego mam chrapkę i w wakacje chciałbym przeczytać ze dwie jego książki. Co do tej awarii bardzo współczuję zniknięcia notki ;( Ja na szczęście nie ucierpiałam tak bardzo ;) Z tego co czytałam "znikające" rzeczy maja wrócić. Niestety kiedy nie mogę Ci powiedzieć. Ale głowa do góry ^^
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że książki Cejrowskiego są pięknie wydane - nie żal wydać na nie tak duże pieniądze.
OdpowiedzUsuńFakt, poglądy facet ma mocno kontrowersyjne, ale też nie baczę na to, kiedy czytam jego książki albo oglądam programy. Dla mnie to niezwykle fascynujący człowiek i chętnie sięgnę po tę książkę, gdyż jeszcze jej w swych zbiorach nie mam.
Jeśli pisze jak prowadzi Boso przez Świat to jest na mojej liście do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńMiałam to samo z blogerem wczoraj :(
Mnie pousuwało na szczęście tylko część komentarzy.
OdpowiedzUsuńCo do Cejrowskiego- czytałam i mam tylko "Gringo", ale planuję zakup innych jego książek w tym "Podróżnika WC" :)
Podróźnik akurat jest najsłabszy z wszystkich jego książek:) Polecam Gringo teraz, a na deser zostaw sobie FENOMENALNĄ Rio Anacondę:) Ja jestem dumny posiadaczem podpisanych egzemplarzy w twardej oprawie! HA!~:)
OdpowiedzUsuńNika, zaczytana-w-chmurach - :-)
OdpowiedzUsuńMeme - cóż, jeśli wrócą, będę miała dwie notki o Cejrowskim (żeby nie przepadły "stare" komentarze), a jeśli nie, pogodzę się ze stratą. A plany na wakacje popieram:)
Futbolowa - o właśnie - fascynujący.:) A w dodatku z żyłką gawędziarza, co się w branży podróżniczej świetnie sprawdza. I właśnie dla takiej gawędy warto tego pana oglądać, i (szczególnie) czytać.:)
Magda - pisze nawet lepiej.;)
podsluch - to dobrze, że jest najsłabszy - znamionuje tendencję wzrostową.;) Ale najprawdopodobniej najpierw przeczytam "Rio Anacondę" - ona w bibliotece jest, natomiast "Gringo" nie ma.:( I gratuluję egzemplarza z autografem - prawdziwa perełka.:)