Książki o książkach to coś, co każdy mol książkowy lubi najbardziej. Może być to powieść o zapamiętałym czytelniku czy bibliofilu, może być popularnonaukowe opracowanie na temat czytelnictwa, ale chyba najlepsze są eseje. Ta forma pozwala na spojrzenie bardziej osobiste, kiedy czytając tekst myślimy „To o mnie!” (jak u Anne Fadiman). Ale pozwala też na spojrzenie bardziej globalne, na odnoszenie naszych własnych zwyczajów do historii ogólnej. I takie właśnie podejście prezentuje nam „Moja historia czytania” Alberto Manguela.
Autor jednak nie stara się przedstawić wszystkiego w sposób chronologiczny, drobiazgowo analizując aspekty czytelnictwa wedle wykładni wieków. Pozwolił sobie na swobodę, omawiając wybrane zagadnienia według własnych kryteriów. I tak, mamy tekst o historii czytania po cichu, które przez bardzo długi czas wcale nie było czymś oczywistym, o nauce czytania – czyli jak to drzewiej w szkołach bywało, o zakazanych lekturach – czyli cenzura przez wieki i tak dalej, i tak dalej.
Oczywiście nie wszystkie teksty podobały mi się tak samo. Zdarzały się eseje nużące, które mimo szczerych chęci nie potrafiły mnie zainteresować. Bywały też perełki (i to całkiem sporo), które czytałam z wypiekami na twarzy, odnajdując tam coś o sobie. Chociażby tekst o zwyczaju czytania w łóżku – jeden z tych, przy którym od razu pomyślałam „To o mnie!”. W pewnym sensie ta myśl odnosiła się też do rozdziału poświęconego historii uprzedzeń do czytających (czyli poszukiwaniom momentu, w którym człowiek z książką przestał być uważany za mędrca, a zaczął być postrzegany jako irytujący fantasta, który żyje tylko w świecie własnych imaginacji), zwłaszcza, że autor przy tej okazji poświęcił też sporo miejsca okularom. Niezwykle ciekawe były rozważania o cenzurze. To z nich dowiedziałam się, że w niektórych stanach jeszcze w połowie XIX wieku nie wolno było uczyć (ani uczyć się) czytać czarnoskórym, zarówno niewolnikom, jak i wolnym. Za to przewinienie groziło ciężkie pobicie, a nierzadko i stryczek. Działalność cenzorska w ogóle ma w USA dość bogatą tradycję, co zdaje się być gorzką ironią w kraju, który jest taki dumny z wolności własnych obywateli…
Zwyczaje pisarskie Manguela mogą sprawiać problem niektórym czytelnikom. Zwłaszcza tym, którzy nie lubią, kiedy cytuje się nieznane im książki. Wszystkie eseje są bowiem naszpikowane cytatami jak przysłowiowa dobra kasza skwarkami. A i język sprawia, że są trudniejsze w odbiorze, niż choćby eseje Fadiman. Moim zdaniem jednak warto się trochę wysilić.
Sądzę, że „Moja historia czytania” jest obowiązkową pozycją dla każdego mola. Pozwala poobcować ze świetnym, choć momentami przyciężkim stylem, poszerza wiedzę o własnej obsesji.;) a każdy przecież powinien własną obsesję znać jak najlepiej. I zawsze warto wiedzieć, która z postaci historycznych miała podobne zwyczaje do nas.
Tytuł: Moja historia czytania
Autor: Alberto Manguel
Tytuł oryginalny: A history of reading
Tłumacz: Hanna Jankowska
Wydawnictwo: Muza
Rok: 2003
Stron: 496
Skoro jest to obowiązkowa pozycja dla każdego mola, to ja muszę koniecznie ją przeczytać i zobaczyć jakie skarby w sobie zawiera.
OdpowiedzUsuńcyrysia - w takim razie życzę owocnych łowów.:)
OdpowiedzUsuńA u mnie to tyle czasu stoi na półce... wstyd... ;-)
OdpowiedzUsuńEireann - to szybciutko leć czytać, żeby wstyd zmazać.;) Nie będziesz żałować.:)
OdpowiedzUsuń"Sądzę, że „Moja historia czytania” jest obowiązkową pozycją dla każdego mola. Pozwala poobcować ze świetnym, choć momentami przyciężkim stylem, poszerza wiedzę o własnej obsesji.;)" - zgadzam się, choć nie czytałam, jednakowoż po komentarzach znajomej mam na tą pozycję wielką ochotę już od dłuższego czasu ;P
OdpowiedzUsuń