
Fabuła tej króciutkiej powieści
to w zasadzie opis kilku lat życia sardyńskiego miasteczka. Kilku lat widzianych
z perspektywy Marii Listru, dziewczynki, a później młodej kobiety, będącej
duchowym dzieckiem Bonarii Uraii. Czytelnik ma okazję zanurzyć się w sennej
atmosferze powojennego miasteczka, poznać typowe dla Sardynii zwyczaje.
Zwyczaje często magiczne, gdyż, jeśli wierzyć autorce, w tamtym czasie Sardynia
była miejscem, gdzie sąsiedzi wciąż rzucali klątwy, aby przesunąć granice
działek, ludzie zaś przychodzili na świat przy pomocy akuszerki, a odchodzili
często przy pomocy tajemniczej, budzącej strach i szacunek accabadory…
Jak już mówiłam, spodziewałam się
po książce specyficznego klimatu, którym według mnie winny się charakteryzować
powieści z gatunku realizm magiczny. Jako że jestem osobą, która realizm
magiczny Marquezem poznawała, ten nurt jest nierozerwalnie związany z pewnym
surrealistycznym klimatem. „Accabadora” go nie posiada. Ma swoją własną,
zupełnie inną aurę.
W powieści czuć bowiem klimat
małego miasteczka, w którym wszyscy się znają. Nie jest to jednak mieścina,
jakich wiele – specyfiki nadaje jej sardyńskie otoczenie i ludzie, jacy je
zamieszkują. Ludzie, którzy w drugiej połowie XX wieku ciągle rzucają klątwy na
sąsiadów i w których społeczności jest miejsce zarówno dla księdza, jak i dla
tej, która pomaga odejść, accabadory, kogoś pośredniego między wiedźmą i
ostatnią instancją zaufania publicznego. Oraz dla duchowych dzieci.
W zasadzie to relacje Bonarii z
jej duchową córką są, poza sardyńskimi zwyczajami, które autorka utrwaliła w
powieści niczym na dagerotypie, głównym
tematem tej historii. Mamy tutaj opowieść o zrozumieniu i o dojrzewaniu, z tym
że to drugie nie dotyczy samej Marii, rozlewa się na całe miasteczko. Autorka
zarysowała tutaj relację dziewczynki posiadającej coś na kształt dwóch matek i
nie umiejącej się pogodzić z naturą jednej z nich. To, co mogłoby być
największym plusem książki, moim zdaniem zostało jednak zbyt słabo zarysowane.
Gdyby autorka zechciała nam ten wątek przybliżyć, pogłębić psychologiczną więź
bohaterek, powieść wiele by zyskała. A tak pierwsze skrzypce pozostają jednak w
rękach ludu Sardynii. Trochę szkoda.
Podsumowując, „Accabadora” jest
niewątpliwie powieścią ciekawą i bardzo klimatyczną, jednak spodziewałam się po
tej krótkiej historii czegoś więcej. Z całego serca mogę ją polecić fanom
śródziemnomorskich klimatów - z pewnością będą zachwyceni. Pozostałym też
pewnie się spodoba, ale już nie aż tak.
Książkę otrzymałam od wydawnictwa Świat Książki.
Tytuł: Accabadora. Ta, która pomaga odejść
Autor: Michela Murgia
Tłumacz: Hanna Borkowska
Tytuł oryginalny: Accabadora
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok: 2012
Stron: 192
Tłumacz: Hanna Borkowska
Tytuł oryginalny: Accabadora
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok: 2012
Stron: 192