
Tym razem o „Protektoracie
parasola” napiszę trochę bardziej konkretnie – dwie hurraoptymistyczne recenzje
już były, ileż można. Czas powiedzieć kilka rzeczy bardziej rzeczowo, zarówno o
„Bezgrzesznej”, jak i o całym cyklu.
Wydarzenia z ostatniego tomu
postawiły naszą bohaterkę w nieciekawej sytuacji i sprawiły, że stała się
obiektem plotek i całkiem straciła pozycję. Alexia nie poddaje się jednak
rozpaczy i postanawia dowieść swojej niewinności. Problem w tym, że aby tego dokonać,
musi udać się do barbarzyńskiego i zupełnie niepostępowego kraju, czyli Włoch i
prosić o pomoc templariuszy, czyli ludzi z bezinteresownego fanatyzmu
zabijających wszystko, co nadprzyrodzone. Kwestia wyjazdu staje się jeszcze
bardziej paląca, kiedy na Alexię zaczynają polować angielskie wampiry.
W tym cyklu zachwyca mnie kilka
rzeczy, najpierw jednak trochę rozważań na temat jego natury. Tom pierwszy
można było jeszcze zaliczyć do romansów paranormalnych (od razu nadmienię, że
tych z najwyższej półki) – mieliśmy tam uczucie człowieka (no, powiedzmy, że
człowieka) do wilkołaka, były też wampiry, dzięki bogom nie było walki między
jednymi a drugimi o serce dziewczęcia. Sam tom zaś zdawał się w iście
pratchettowskim stylu parodiować gatunek. Im dalej w cykl, tym romansu było
mniej (humoru też, co potwierdza moje parodystyczne przeczucia), ale fabuła nie
traciła na wartości. Tak samo w „Bezgrzesznej” – akcja w zasadzie pośrednio
ciągle kręci się wokół związku Alexii z wilkołakiem, ale z romansem w zasadzie
nie ma nic wspólnego (poza sugerowanymi scenami erotycznymi). I to mi się
podoba.
Podoba mi się też wyraźne
zaplanowanie cyklu przez autorkę – co również świadczy o tym, że mamy do
czynienia z fantastyką co prawda rozrywkową, ale z wyższej półki. Wszystkie
wątki ładnie się splatają i nie zdarzają się sytuacje, kiedy jakaś atrakcja od
czapy wyskakuje niczym diabeł z pudełka prosto w twarz biednego czytelnika.
Mało tego, autorka tak kieruje fabułą, żeby czytelnik miał okazję poznać realia
nie tylko Anglii, ale wręcz całej Europy. Z tym właśnie mamy przyjemność w
„Bezgrzesznej”. Możemy zobaczyć, jak wygląda stosunek do nadprzyrodzonych w
innych krajach Starego Kontynentu i jest to wielce rozwijające doświadczenie,
chociaż z konieczności dość powierzchowne.
Poza tym, w omawianym odcinku
znowu powraca humor w postaci mechanicznych biedronek, spotkamy również
wszystkich znanych bohaterów i całkiem sporo nowych, niekoniecznie
sympatycznych. Pióro Carriger ciągle pozostaje lekkie i niezwykle sprawne.
Czyli można powiedzieć, że na zachodzie bez zmian i nadal wielce zachęcająco.
W temacie zachęcania – ja również
zachęcam. Polecam wszystkim cały cykl (chociaż szczególnie polecam paniom), bo
wart jest uwagi. Zwłaszcza, jeśli ktoś chce szybko i sprawnie poprawić sobie
humor.
Tytuł: Bezgrzeszna
Autor: Gail Carriger
Tłumacz: Magdalena Moltzan-Małkowska
Tytuł oryginalny: Blameless
Cykl: Protektorat Parasola
Wydawnictwo: Prószyński i s-ka
Rok: 2011
Stron: 320
Tłumacz: Magdalena Moltzan-Małkowska
Tytuł oryginalny: Blameless
Cykl: Protektorat Parasola
Wydawnictwo: Prószyński i s-ka
Rok: 2011
Stron: 320