sobota, 15 grudnia 2012

Z parasolką po Europie - "Bezgrzeszna" Gail Carriger

Recenzja sponsorowana przez Arię, która pożyczyła mi książeczkę.:) Dzięki!:)


Tym razem o „Protektoracie parasola” napiszę trochę bardziej konkretnie – dwie hurraoptymistyczne recenzje już były, ileż można. Czas powiedzieć kilka rzeczy bardziej rzeczowo, zarówno o „Bezgrzesznej”, jak i o całym cyklu.

Wydarzenia z ostatniego tomu postawiły naszą bohaterkę w nieciekawej sytuacji i sprawiły, że stała się obiektem plotek i całkiem straciła pozycję. Alexia nie poddaje się jednak rozpaczy i postanawia dowieść swojej niewinności. Problem w tym, że aby tego dokonać, musi udać się do barbarzyńskiego i zupełnie niepostępowego kraju, czyli Włoch i prosić o pomoc templariuszy, czyli ludzi z bezinteresownego fanatyzmu zabijających wszystko, co nadprzyrodzone. Kwestia wyjazdu staje się jeszcze bardziej paląca, kiedy na Alexię zaczynają polować angielskie wampiry.

W tym cyklu zachwyca mnie kilka rzeczy, najpierw jednak trochę rozważań na temat jego natury. Tom pierwszy można było jeszcze zaliczyć do romansów paranormalnych (od razu nadmienię, że tych z najwyższej półki) – mieliśmy tam uczucie człowieka (no, powiedzmy, że człowieka) do wilkołaka, były też wampiry, dzięki bogom nie było walki między jednymi a drugimi o serce dziewczęcia. Sam tom zaś zdawał się w iście pratchettowskim stylu parodiować gatunek. Im dalej w cykl, tym romansu było mniej (humoru też, co potwierdza moje parodystyczne przeczucia), ale fabuła nie traciła na wartości. Tak samo w „Bezgrzesznej” – akcja w zasadzie pośrednio ciągle kręci się wokół związku Alexii z wilkołakiem, ale z romansem w zasadzie nie ma nic wspólnego (poza sugerowanymi scenami erotycznymi). I to mi się podoba.

Podoba mi się też wyraźne zaplanowanie cyklu przez autorkę – co również świadczy o tym, że mamy do czynienia z fantastyką co prawda rozrywkową, ale z wyższej półki. Wszystkie wątki ładnie się splatają i nie zdarzają się sytuacje, kiedy jakaś atrakcja od czapy wyskakuje niczym diabeł z pudełka prosto w twarz biednego czytelnika. Mało tego, autorka tak kieruje fabułą, żeby czytelnik miał okazję poznać realia nie tylko Anglii, ale wręcz całej Europy. Z tym właśnie mamy przyjemność w „Bezgrzesznej”. Możemy zobaczyć, jak wygląda stosunek do nadprzyrodzonych w innych krajach Starego Kontynentu i jest to wielce rozwijające doświadczenie, chociaż z konieczności dość powierzchowne.

Poza tym, w omawianym odcinku znowu powraca humor w postaci mechanicznych biedronek, spotkamy również wszystkich znanych bohaterów i całkiem sporo nowych, niekoniecznie sympatycznych. Pióro Carriger ciągle pozostaje lekkie i niezwykle sprawne. Czyli można powiedzieć, że na zachodzie bez zmian i nadal wielce zachęcająco.

W temacie zachęcania – ja również zachęcam. Polecam wszystkim cały cykl (chociaż szczególnie polecam paniom), bo wart jest uwagi. Zwłaszcza, jeśli ktoś chce szybko i sprawnie poprawić sobie humor.

Tytuł: Bezgrzeszna
Autor: Gail Carriger
Tłumacz:
Magdalena Moltzan-Małkowska
Tytuł oryginalny: Blame
less
Cykl: Protektorat Parasola
Wydawnictwo: Prószyński i s-ka
Rok: 2011
Stron: 320
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...