O Japonii poczytać sobie od czasu
do czasu lubię, bo dalekowschodnie klimaty zawsze kojarzyły mi się z jakąś
fantastyką. A że Kraj Kwitnącej Wiśni niedawno modny się zrobił (przynajmniej
tak, jak kraje bliskowschodnie), to o nim można przeczytać najwięcej. Ostatnio
taką lekturą była „Amerykańska gejsza” Lei Jacobson. I teraz mam problem.
Książka jest swego rodzaju pamiętnikiem,
w którym autorka postarała się pokazać obraz wycinka kultury japońskiej. Chodzi
mianowicie o swoiste środowisko barów z hostessami, będącymi specyficzną
gałęzią przemysłu rozrywkowo-erotycznego. I zgodzę się z autorką, że takich
tworów nie ma chyba nigdzie indziej na świecie – jakoś nie wyobrażam sobie,
żeby jakiekolwiek miasto w zachodnim kręgu kulturowym dysponowało barem, w
którym podstarzali biznesmeni traciliby kupę kasy tylko i wyłącznie po to, żeby
porozmawiać i wypić drinka z egzotyczną pięknością, doskonale wiedząc, że na
nic więcej nie mogą liczyć. Niemniej, jak każda praca w branży, było niebyło,
rozrywkowej, praca w tego typu barze ma swoje ciemne strony.
Jak już mówiłam, mam problem.
Ideą książki miało być, zdaje się, pokazanie jak praca w barze wygląda i z czym
się wiąże. Ten cel w zasadzie udało się osiągnąć. Z drugiej strony wygląda na
to, że napisanie tej książki miało dla autorki wymiar terapeutyczny, co
zaszkodziło powieści na poziomie warsztatowym.
„Amerykańska gejsza” jest spisana
w formie krótkich rozdzialików, będących w zasadzie samodzielnymi artykułami, w
sam raz do prasy. Ponieważ mają też znamiona pamiętnika, początkowy obraz
autorki/bohaterki, jaki się z nich wyłania, jest bardzo irytujący. Oto bowiem
mamy młoda dziewczynę świeżo po studiach (japonistyce i kulturze azjatyckiej),
która przyjechawszy do Japonii jest bardzo zdziwiona, jeśli nie oburzona
faktem, że kultura tego kraju różni się
od Amerykańskiej i postępowanie w zgodzie z rodzimymi zwyczajami może skutkować
ostracyzmem. Poza tym młoda Lea często wypowiada się na temat Japończyków w
wyższością godną dziewiętnastowiecznego antropologa wygłaszającego wykład o
ludach Afryki. Gdy mówi o swoich klientach, jest to jeszcze zrozumiałe – trzeba
jakoś utrzymywać higienę psychiczną w pracy tak wyczerpującej emocjonalnie. Ale
kiedy tematem takich wypowiedzi jest rodzina, u której autorka mieszkała
podczas swojej nauczycielskiej kariery, robi to bardzo niemiłe wrażenie.
Może pozwolę sobie na sporą
nadinterpretację (na zasadzie „nie znam się, więc się wypowiem”), ale dla mnie
„Amerykańska gejsza” to nie jest książka o japońskich barach. To jest
fascynujące studium autodestrukcji. W sumie bohaterka/autorka wydaje się ze mną
zgadzać. Już przed wyjazdem z kraju Lea miała problemy psychiczne, objawiające
się aktami destrukcyjnymi – bulimia i problem z samookaleczeniem. Sama
przyznaje, że wywoływał je stres i poczucie winy (czy może stres wywołany
poczuciem winy). Wybranie zajęcia dającego szybkie i łatwe pieniądze, a
jednocześnie ułatwiającego uzależnienie od alkoholu i narkotyków przy
jednoczesnym wypaleniu emocjonalnym wydaje się tylko następnym krokiem
(dziewczę znało dwa języki i miało możliwość – z której czasem korzystało –
pracy w zawodzie nauczycielki lub modelki, zawsze mogło też wrócić do domu, nie
mówimy więc o żadnej zewnętrznej konieczności).
O ile „Amerykańska gejsza” jest znakomitym materiałem do analiz
pychologicznych, o tyle warstwa literacka nie jest już tak dobra. Styl jest
trochę przyciężki, a gdy autorka zaczyna (pseudo)filozoficzne rozważania,
powiew nudy od razu usypia czytelnika. Poza tym osobiście czułam się w trakcie
lektury traktowana trochę jak przygłup, bo autorka ma irytującą manierę
powtarzania co klika linijek tej samej informacji (na zasadzie: „X była
Amerykanką.” i kilka linijek później „X oczywiście doskonale znała słowa tej
piosenki Pink, bo była Amerykanką”.). Mało jest czysto warsztatowych błędów,
które bardziej mnie irytują.
Czy polecam? Raczej tak, książka
nie jest przecież totalnym gniotem. A komu? W pierwszej kolejności fanom
powieści z wątkiem autobiograficznych, w drugiej – tym, którzy lubią historię
ludzi po przejściach. Japonofilom raczej powiem, żeby przeczytali, jeśli będą
chcieli.
Tytuł: Amerykańska gejsza
Autor: Lea Jacobson
Tłumacz: Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik
Tytuł oryginalny: Bar Flower
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok: 2009
Stron: 286
Książka przeczytana w ramach wyzwania "Od A do Z" u takichomiktaki.
Autor: Lea Jacobson
Tłumacz: Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik
Tytuł oryginalny: Bar Flower
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok: 2009
Stron: 286
Książka przeczytana w ramach wyzwania "Od A do Z" u takichomiktaki.
Biedna dziewczynka zdziwiła się, że w Japonii jest inaczej niż w Ameryce. Nie lubię tonu pełnego wyższości tonu, dlatego mimo interesującego tematu nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię, dlatego momentami czytało się naprawdę ciężko...
UsuńJa sobie też raczej daruję...
OdpowiedzUsuńSzczerze powiem, że zaczęłam, ale nie skończyłam. Lea była dla mnie zbyt irytująca...
OdpowiedzUsuńMnie też mocno irytowała, zwłaszcza na początku, ale twarda byłam i dałam radę.;)
Usuń