Recenzję sponsoruje JoannazKociewia, która pożyczyła mi książeczkę.:)
Ze zbiorami wywiadów jest ten
problem, że trudno powiedzieć o nich coś konkretnego, unikając mówienia
czegokolwiek o rozmówcach. A najgorsze, że niechcący można się dowiedzieć kilku
niefajnych rzeczy o lubianych pisarzach. Człowiekowi wtedy jakoś przykro się
robi. Z niektórych tekstów zamieszczonych w „Lubię być fantastą” właśnie takich
rzeczy można się dowiedzieć. Na szczęście większość autorów wydaje się raczej
sympatyczna. I trochę o tym napiszę. A całość będzie raczej krótka, bo nie umiem
pisać o rozmowach.
„Lubię być fantastą” to zbiór
rozmów przeprowadzonych przez Agnieszkę Kawulę-Kubiak z gronem autorów polskiej
fantastyki. Znajdą się tu zarówno tuzy spod znaku Fabryki Słów, jak i autorzy
prozy ambitnej, mający na koncie niewielki dorobek literacki. Cóż, muszę
przyznać, że większość rozmów zaskakująca nie była, ale niektóre były nad wyraz
ciekawe i pozwalały wejrzeć głębiej w twórczość autorów.
Najprzyjemniej czytało mi się
rozmowę z Marcinem Przybyłkiem. Przebija z niej taka tęsknota za utopią, jaką
można odnaleźć w najnowszej powieści z cyklu „Gamedec”. Wyraźnie też widać
miłość autora do gier.
Interesująco wypadła też rozmowa
z Mają Lidią Kossakowską, choć mam wrażenie, że dotyczyła bardziej koni, niż
czegokolwiek związanego z pisaniem. Niemniej ludzie, którzy lubią zwierzęta,
zawsze dostają dodatkowe punkty na mojej osobistej skali sympatii, więc tym
bardziej mogę czerpać radość z powieści tej pani.
Nie mam zamiaru opisywać każdej
rozmowy, bo wtedy po cóż byłoby czytać książkę. Niemniej, bardzo dobre wrażenie
wywarły na mnie wywiady z twórcami mało znanymi. Z rozmów wyłaniają się bardzo
ciekawe osobowości, które często świadomie podchodzą do własnej twórczości. I
chociaż jakość (albo gatunek) tej twórczości nie zawsze mi odpowiada, to fajnie
się czyta o samym procesie.
Jednak nie wszyscy polscy
fantaści są mili i puchaci. Zdarza się, że wylewają swoje żale z dzieciństwa
(które po lekturze wywiadu można również bardzo łatwo odnaleźć ich twórczości,
jeśli jeszcze się tego nie zrobiło), są autorzy pokłóceni z fandomem i nań śmiertelnie,
ostentacyjnie oraz z przytupem obrażeni (mam wrażenie, że trochę na zasadzie „nie
podoba wam się to, co napisałem, bo nie rozumiecie mojej twórczości, a w ogóle
to głupi jesteście i zazdrościcie”) i wielu innych. Cóż, nie powiem, że nie
zraziło mnie to do dorobku niektórych z nich, ale z drugiej strony są to tacy
pisarze, których albo nie miałam w planach poznać, albo poznałam i niezbyt mi
się spodobało, więc mała strata.
Na zakończenie powiem, że „Lubię
być fantastą” to książka nie nadająca się do pochłonięcia jednym ciągiem – po
lekturze jednego, dwóch wywiadów czytelnika zaczyna dopadać znużenie. Jednak
wystarczy kilka dni przerwy i znów smakują wyśmienicie. Polecam więc jako
lekturę z doskoku, dla tych, którzy akurat nie mają czasu na powieści. I dla
fanów, którzy chcą lepiej poznać ulubionych twórców.
Tytuł: Lubię być fantastą
Autor: Agnieszka Kawula-Kubiak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok: 2009
Stron: 395
Autor: Agnieszka Kawula-Kubiak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok: 2009
Stron: 395
Ciekawie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńTych sympatycznych wymieniłaś z nazwiska, a co z drugim biegunem? Bo mnie najbardziej interesują ci źli (choć nie aż tak, by książkę przeczytać). :)
OdpowiedzUsuńA ładnie to tak interesować się cudzymi grzeszkami?;) Ale jestem dobra i nie pozwolę Ci usychać z ciekawości.;) Nieciekawe wrażenie sprawiali głównie dwaj panowie - Pilipiuk i Lewandowski.
UsuńByłam pewna, że to Pilipiuk. ;)
UsuńCiekawam, skąd ta pewność?;)
UsuńWidzę, że podobnie jak ja jesteście miłośnikami porządnej literatury. Po prostu kochacie książki :)
OdpowiedzUsuńZaprasza również do siebie. Dzisiaj wystartował konkurs, który zorganizowałem razem z Wydawnictwem MAG, można wygrać dwie premiery z serii ,,Uczta Wyobraźni"
Gorąco zapraszam i zapewniam, że jeszcze tu wrócę, ponieważ blog przypadł mi do gustu.
http://siecslow.blogspot.com/2013/01/uczta-wyobrazni-wybierz-swoja-ksiazke.html
Niezbyt interesują mnie wywiady, a szczególnie jak w całej książeczce nie jest wiele tych ciekawszych... Takie rzeczy wolę czytać jednak w necie, a zainwestować w coś z fabułą :)
OdpowiedzUsuńJa akurat lubię wywiady w formie papierowej, ale w zasadzie wywiady rzeki.;) Te internetowe są albo zbyt krótkie, albo zbytnio skoncentrowane na najnowszej książce autora.
UsuńA ta książka kosztowała swego czasu w Dedalusie coś koło 8zł, więc mniej niż czasopismo branżowe.;)