Kiedyś przemierzałam sobie, raczej bez celu, niezmierzone łany Biblionetki i przypadkiem natknęłam się na cytaty z pewniej książki. Były tak pocieszne, że postanowiłam kiedyś książkę przeczytać. Przez długi czas nie miałam jednak okazji się z nią zapoznać. Ostatnio w sukurs przyszła mi JoannazKociewia, która książkę miała i zgodziła się pożyczyć. Za co jestem jej bardzo wdzięczna, gdyż przy „Dziecku dla odważnych” nie sposób się nie ubawić.
„A więc będziecie mieli dziecko. Gratulacje. A może to przyjaciołom urodzi się dzidziuś? To wspaniale. Myślicie sobie, że jest pięknie. I macie rację. Myślicie sobie, że wasze życie się zmieni – macie rację. Marzycie o życiu jak z obrazka w piśmie ilustrowanym: wy zrelaksowani, a uśmiechnięty maluszek rozkosznie gaworzy – no cóż, to nie do końca prawda. Sądzicie, że wasze życie się nie zmieni? Nic bardziej błędnego. Wasze małżeństwo przewróci się do góry nogami, zaczną się kłopoty w pracy i będziecie zmęczeni tak jak nigdy, i być może jedno z was zwariuje. Myślicie sobie, że to przesada? Ha, żeby to była choć połowa prawdy.”
„Dziecko dla odważnych” jest czymś w rodzaju pamiętnika sfrustrowanego ojca. Znajdziemy tu całe mnóstwo krótkich opowiadań, będących swego rodzaju scenkami rodzajowymi z życia rodziców małego potworka. Jako że omawiana pozycja to wydanie zbiorcze, opowiadania te można znaleźć we wcześniej wydanych zbiorkach: „Dziecko dla początkujących”, „Dziecko dla średniozaawansowanych” i „Dziecko dla profesjonalistów”. Dodano jednak kilka nowych tekstów, zebranych w części „Dziecko dla zawodowców”.
A dla smaczku autor dodał jeszcze test gotowości do bycia rodzicem, mały słowniczek pojęć oraz odpowiedzi na dziesięć najczęściej zadawanych pytań.
A więc czegóż takiego możemy się dowiedzieć o tej przemilczanej we wszystkich poradnikach stronie rodzicielstwa? Ano, np. co zawdzięczamy dzieciom. Powodów do wdzięczności mamy wiele:
„Porządek. […] Dziecko wymusza porządek. Tatuś nie sprzątnął z fotela swojej książki – Pitulek ją zjadł. Tatuś nie schował CD do pudełka – Pitulek schował je do sedesu. Teraz tatuś wszystko chowa, zamyka, owija i wynosi, a przynajmniej przymocowuje do sufitu” [44].
Mało wdzięczną czynnością jest natomiast czytanie poradników dla świeżo upieczonych rodziców, którzy przecież i tak są już dość zestresowani.
„Z pierwszej wynikało, że dziecko może w każdej chwili się zabić: wypaść z łóżeczka, wypaść z wózeczka, ba, nawet z okna. Może na siebie coś wylać albo po prostu się zakrztusić i udusić. […] Z następnej książki dowiedziałem się, że nie tylko dziecko może samo się zabić, ale ja też mogę je zabić. O proszę! Niezręczny ojciec upuścił dziecko na podłogę – z tragicznym skutkiem. Albo to – niedopilnowane dziecko wypadło przez okno… Kiedy Monika otworzyła trzecią książkę – z której wynikało niezbicie, że jeśli dziecko nie zostanie zabite przez ojca i nie wypadnie przez okno, to niechybnie zje coś trującego, wypije rozpuszczalnik albo po prostu połknie żyletkę – zrobiło mi się słabo.” [9]
Poza tym wiele innych plusów: użytkowa część doby się wydłużą (dzieci budzą rodziców o 6 rano i nie chcą się kłaść do 23.00), stajemy się bardziej prawymi obywatelami (bo dzieci zawsze i wszędzie gotowe są głośno nam wytknąć każdy wyrzucony papierek) i kończymy ze zwyczajem niezastanawiania się nad tym, co mówimy (bo wszystko, co powiemy, może zostać użyte przeciwko nam). Zaś najbardziej pożądaną przez ojca kobietą staje się doświadczona, stanowcza i nieugięta… babcia.
Opowiadania są świetne, wzbudziły nawet uznanie i szczery śmiech Lubego. Pokazują co prawda dość ponury obraz rodzicielskiej egzystencji, jednak z takim ciepłem i humorem, że nie sposób się nie uśmiechać. Pan Talko w roli ojca (jako że to autor we własnej osobie jest bohaterem tych poniekąd autobiograficznych historyjek) jest przezabawny, zaś jego dzieci są raczej z tych upiornych. Za najbardziej udane uważam jednak „Dziecko dla początkujących” – najwyraźniej niemowlęta i świerzopełzające dzieci są wdzięczniejszym materiałem niż takie trochę podrośnięte.
Można by jeszcze sporo napisać o tym zbiorze, ale czyż nie ciekawiej by było, gdybyście przeczytali sami? Polecam każdemu, bo każdy znajdzie tam coś dla siebie. Potencjalnie rodzice, czujcie się ostrzeżeni!
Autor: Leszek K. Talko
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok: 2007
Stron: 396
* Komiks by Kris Wilson
***
Ostatnio zmieniłam dostawcę internetu i zaczęły się problemy z tym medium. Tak więc przez kilka dni będę zapewne odcięta i nie będę mogła śledzić waszych wpisów. notki będą się pojawiać dzięki kombinacji dobrego serca Lubego i automatycznego dodawania bloggera. Mam nadzieje, że moje problemy szybko się skończą.
Czemu nikt przede mną nie odkrył tych mrocznych stron ponad 3 lata temu?! ;)
OdpowiedzUsuńA na serio - książki poszukam mężowi na dzień ojca :)
Szybkiego powrotu na stałe do nas, a książkę zapisuję - aż chce się ją przeczytać!
OdpowiedzUsuń'Mały potworek mnie urzekł ;) Szkoda, że nie kupiłam tej książki bratu, zanim zdecydował się na - proszę wybaczyć obcesowość - rozmnażanie. Może by się trochę zastanowił, że wychowanie dzieci to nie zabawa, a prawdziwy wysyp obowiązków. No, ale teraz już za późno... Mogę ją jedynie mojemu M. zaoferować. Zresztą i sama z chęcią ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNooo to wygląda na ksiazkę wprost dla mnie:) Tez bym mógł zapewne coś takiego napisać. Patrząc na załączone cytaty... sama prawda:P "Wiii dzidzi!! Cudne!!!":P
OdpowiedzUsuńNie ma jednak co ostrzegać;) Nawet najdrastyczniejsze przekręty młodego, już na drugi dzień przeważnie śmieszą... przeważnie...
viv - Myślę, że się świetnie nada na prezent.:)
OdpowiedzUsuńDaria - Dziękuję, właśnie wróciłam:) Jutro nowa notka:)
Futbolowa - W takim razie pozostaje życzy miłej lektury.:) Wesz, tam nawet był taki fragment, że ludzie widzą córeczkę pana Talko, która z aktorską wirtuozerią wykonuje specjalne wydanie "papa", po czym są tak urzeczeni, że prawdopodobnie wzrasta przyrost naturalny.;) A przecież żaden rodzic zachwyconemu widzowi nie będzie opowiadał, jaka to w domu z tym dzieciakiem ciężka orka na ugorze.:)
podsluch - Ha, wiedziałam!:D No wiem, że nie ma co ostrzegać, ale lepiej, żeby potencjalni rodzice wiedzieli, że bezpiecznie jest podwiesi cenne i delikatne rzeczy pod sufitem, a najlepiej wynieś do sąsiada.;)
Wynsic nie trzeba:) Są specjalne blokady na szafki, które działają, ale trzeba wybrać te najbardziej skomplikowane:)
OdpowiedzUsuńTo co ja polecam sobie załatwić przed dzidziem, to komputer z furtką zamykaną z przodu, bo inaczej resety sa pewne:)
Polecam tę książkę, nie tylko dla rodziców. Ale trzeba czytać bez świadków, bo wygląda się jak idiota chichocząc do siebie np. w autobusie :))) Teraz odsłuchaliśmy audiobooka z Pitu i Kudłatą, też powala na łopatki. Świetna rzecz do samochodu :)
OdpowiedzUsuń