Na początku przyznam się wam, że nie zamierzałam rozbijać notki podsumowującej na dwie części - miała być jedna, długa, taka z rodzaju tl;dr. Tylko że wyjechałam, a wszystkie notatki dotyczące przeczytanych w tym roku książek zostały w domu. toteż wzorem oisaja postanowiłam napisać dwa podsumowania - ogolnoblogowe i ksiązkowe. Na to drugie będziecie musieli poczekać do siódmego stycznia mniej więcej (w ogóle mam wrażenie, że blogowo rok 2014 zaczyna sie u mnie od szóstego stycznia).
Tyle tytułem wstępu, przejdźmy do konkretów. Naj sam pierw chciałabym poświecić akapit pewnemu powstałemu w tym roku wydawnictwu, czyli Uroborosowi. Nie jest to ani jedyne powstałe w tym roku wydawnictwo poświęcone fantastyce, ani tez takie o najbardziej rewolucyjnej ofercie. Wspominam o nim z dwóch powodów. Po pierwsze jest z pewnością najbardziej rozreklamowanym przedsięwzięciem o tej skali na poletku fantastycznym. Po drugie - najwyraźniej nastawione jest na przejęcie fanów Fabryki Słów, zdegustowanych polityką wydawnictwa. Przejmuje po FS wszystkie tradycje, za które cenili ją czytelnicy (w tym niżej podpisana - i właśnie dlatego napisała ten akapit): piękną oprawę graficzną składającą się nie tylko z okładek, ale często również z ilustracji, inwestowanie w debiutantów (i w tych polskich autorów, których kiedyś wydawała Fabryka, ale przestała). Niestety dla mnie, Uroboros postanowił przejąć także typ wydawanych książek - lekkie opowieści raczej dla młodszego czytelnika. Czego bym sobie jako czytelniczka życzyła w nowym roku, to poszerzenie oferty wydawniczej o fantastykę dla dorosłych, nie koniecznie może jakoś szczególnie ambitną czy mroczną, ale wyraźnie dedykowaną starszemu odbiorcy. Uważam, że Uroboros, jako marka dopiero budująca swój wizerunek, jest najbardziej adekwatnym adresatem tych życzeń.
Wróćmy może do bloga i tego, co działo się w mijającym roku. Nie mogę powiedzieć, ze "Z pamiętnika książkoholika" podupadło - co prawda notek zamieściłam trochę mniej niż rok wcześniej, ale znowuż nie aż o tyle, aby głosić koniec świata i apokalipsę. Niemniej, odczuwam zmęczenie materiału i ci, którzy bloga regularnie śledzą, pewnie to zauważyli. Notki pojawiają się rzadziej, a recenzje stają się ewenementem. Powiem szczerze, ze pisanie o książkach zaczyna mnie trochę frustrować - o sporej części tego, co czytam nie bardzo mogę powiedzieć cokolwiek odkrywczego, a o większości pozostałych... też nie mogę, bo spoilery. Nie martwcie się jednak, notki o książkach nie zginą, zastanawiam się jednak poważnie nad tym, czy w przyszłym roku nie odpuścić sobie tekstów przeznaczonych dla tych, którzy nie czytali, jakie pisałam do tej pory. W końcu jakieś 90% czytelników czyta recenzje nie dlatego, ze wahają się nad sięgnięciem po książkę, ale dlatego, ze chcą porównać wrażenia po lekturze.
Jak może niektórzy zauważyli, założyłam drugiego bloga, poświęconego mojej drugiej pasji - rękodziełu. I tutaj wciąż wykazuję spory entuzjazm i potencjał rozwojowy, krystalizuje mi się powoli ulubiony zakres działalności (czyli malowane zakładki do książek - wszystko pozostaje w rodzinie;)). Mam nadzieje, ze "Wśród paciorków" pożyje przynajmniej tak długo, jak "Z pamiętnika książkoholika".
Za najważniejsze wydarzenie na blogu uważam reaktywację akcji "Jak to widzę?", która jest dla mnie niezwykle ważnym przedsięwzięciem, bliskim serduszku itd. Najwytrwalej wspiera ją Megapodius, za co chciałabym serdecznie podziękować (zwłaszcza, że jeszcze żadna postać przez niego zgłaszana nie została narysowana - ale nie martwcie się, cierpliwość zostanie wynagrodzona:)) i wręczyć mu Wirtualny Order Honorowego Wspieracza. Mam nadzieję, ze akcja będzie żyła swoim życiem, a moje pozwoli na zamieszczanie obrazków częściej. Zainicjowałam tez cykl "Zmyślenia", gdzie piszę o różnościach okołopokulturowych i marzy mi się, aby notki z niego osiągnęły poziom tych pisanych przez Misiaela. ale na to mam raczej marne szanse.
Co w przyszłym roku? Cóż, może wreszcie zmienię nagłówek bloga na jakiś sensowniejszy, wrócę też do notek o kolejnych numerach Nowej Fantastyki. Od dawna planuję zacząć zamieszczać niezobowiązujące wisy o filmach - trzymajcie kciuki, żeby w nowym roku nie zabrakło mi odwagi. No i książki, ciągle najwięcej będzie książek, choć w tekstach zapewne pojawi się zdecydowanie więcej spoilerów. (nie martwcie się, będę ostrzegać). Mam też nadzieje, że będziecie mi przez cały kolejny rok, tak jak i przez ten upływający, towarzyszyć. Bo przecież blog bez swoich czytelników nie istnieje, prawda? Dziękuję, że pomogliście mojemu istnieć rzez 2013. Mam nadzieje, ze zechcecie kontynuować.:)
A na koniec autopromocja - pięć moich własnych notek, które uważam za najbardziej udane teksty 2013 roku:)
1. Bystretka - jeden z moich ulubionych rysunków powstałych w ramach akcji "Jak to widzę?":)
2. Trzyczęściowy wpis "Co dobra książka fantasy mieć powinna?" - raz, dwa, trzy. Uważam go za szczyt moich obecnych możliwości publicystycznych. Co sprawia, ze jestem z siebie dumna i jednocześnie jest dość smutne, bo nie oszukujmy się, obiektywnie poziom nie jest za wysoki.
3. Recenzja "Jeźdźców w czasie" Alexa Scarrowa
4. Recenzja "Dziewczyny w stalowym gorsecie" Kady Cross
5. Recenzja "Tancerzy burzy" Jaya Kristoffa.