środa, 31 marca 2021
"Zodiaki: Genokracja" Magdalena Kucenty
sobota, 13 marca 2021
Na co poluje Moreni: marzec 2021
Przyznam, że tym razem spis będzie niekompletny. I zabraknie w nim dość istotnych pozycji, to znaczy magowych Artefaktów. "Małe, Duże" i "Ogień nad otchłanią" chętnie bym kupiła, choćby i do kolekcji, ale mają wyjść niby za dwa i pół tygodnia, a w księgarni wydawcy nawet w zapowiedziach ich nie ma. Magowi już w tym względzie nie ufam, więc i w spisie premier nie figurują. Rebis wydaje "Ostatni brzeg", ale mam go w innym wydaniu, więc kolejne mi nie potrzebne. A Zysk wznawia "Wicked" (tym razem bez plakatu musicalu na okładce) i to jest sytuacja, w której wydaje mi się, że mam poprzednie wydanie, ale nie jestem pewna... Za to "Pytanie i odpowiedź" Nessa przesunięto na 3 marca. Tymczasem przejdźmy do konkretów.
Chcę mieć
"Świnia na sądzie ostatecznym" Maja Iwaszkiewicz
10 marca
Książka o tym, jak ludzie średniowiecza postrzegali zwierzęta to coś ciekawego na naszym rynku. Co prawda pewnie przed zakupem zweryfikuję jeszcze na Legimi, czy to na pewno jest to, czego oczekuję, ale fajnie byłoby mieć własną. Z pewnością ma mnóstwo ilustracji.
O TAKIM ŚREDNIOWIECZU NIKT JESZCZE NIE PISAŁ
Co wówczas człowiek myślał o zwierzętach? Jak wyglądała praca dawnego zoologa i jego magiczne eksperymenty? Jak powstały wyobrażenia o ludzko-zwierzęcych hybrydach? Czy w średniowieczu istniały ogrody zoologiczne? Czy wierzono, że zwierzęta pójdą do nieba i należy je sądzić jak ludzi? Barwne opowieści o średniowiecznej faunie wzbogacone zostały o oryginalne ilustracje, które mogą wzbudzać zarówno śmiech, jak i przerażenie. Znaczną część autorka poświeciła opisom stworów fantastycznych: smoków, gargulców i jednorożców. Nie zapomniała też o ówczesnych wegetarianach. Wszystko to prowadzi do zastanawiającego wniosku: świat zwierząt oddziaływał na ludzi w średniowieczu silniej niż obecnie.
Maja Iwaszkiewicz jest historyczką sztuki i mediewistką zakochaną w kulturze średniowiecznej i odszyfrowywaniu jej tajemniczego języka symboli. Próbuje zarazić tą miłością innych.
czwartek, 4 marca 2021
"Matka żelaznego smoka" Michael Swanwick
poniedziałek, 1 marca 2021
Stosik #136
W pewnym sensie udało mi się w lutym ograniczyć zakupy książkowe. Przynajmniej jeśli chodzi o wydawane kwoty. Fajnie by było, gdyby w marcu też się udało, ale raczej wątpię. Tymczasem w lutym przybyło do mnie trochę książek z drugiej reki.
Może zacznijmy od lewej, od moich allegrowych zakupów z drugiej ręki. To coś, co tak dobrze wtapia się w tło, że ledwo to widać, to "Wielka rodzina" Żabińskiego - książka popularnonaukowa o kopytnych z lat bodajże 70tych. Kupiłam ją w zasadzie tylko do towarzystwa "Wielkiej przygodzie słoni", żeby sama w kopercie nie jechała. To z kolei książka, której opisu z okładki nie mogłam znaleźć nigdzie w internecie, bo jak się okazuje zwyczajnie go nie ma. Ze wstępu wynika, że to coś w rodzaju reportażu o słoniach: zebrane przez autora i ujednolicone/sfabularyzowane opowieści o tych zwierzętach. Zobaczymy.
Od innego sprzedającego nabyłam kolejne pięć książek. "Dlaczego tak mało jest wielkich drapieżników?" to leciwe eseje ekologiczne (nie tylko o drapieżnikach). Wzięłam je dlatego, ze kosztowały piątaka, a Izostar pisał kiedyś, ze to dobra seria jest. Dalej "Gwiezdny terapeuta" White'a, bo akurat był, a ja lata temu postanowiłam zebrać cykl o szpitalu kosmicznym i czasem sobie o tym przypominam. "Opowieści o zwierzętach" musiałam jakoś przeoczyć w swoim wielkim polowaniu na serię Naokoło świata, ale akurat się trafiła. Ale cały ten zakup to przy okazji, bo tak naprawdę zależało mi na dwóch książkach o dinozaurach. "Dinozaury i krater śmierci" to opowieść o odkrywaniu przyczyn wielkiego wymierania kredowego. "Jak zbudować dinozaura?" to zaś pozycja analizująca pomysły z "Parku jurajskiego" pod katem naukowym (uwielbiam takie).
"O kobiecie pracującej" wyłowiłam z kosza z tanią książką. Autorowi się swego czasu oberwało za pominięcie w bibliografii klasycznych tekstów feministycznych na temat pracy kobiet (a potem jeszcze bardziej za kretyńskie tłumaczenie, ze koleżanki feministki mu o nich nie wspomniały), ale za niecałą dyszkę mogę nabyć. A "Wszystkie te światy" kupił Luby, bo już się nie mógł doczekać kolejnej części Bobiversum (ja miałam na Legimi :P).
A "Harde baśnie" to jedyna tutaj pozycja do recenzji (dzięki uprzejmości jednej z autorek). Jestem mniej więcej w połowie i jak dotąd czuję się ukontentowana (zwłaszcza fanfikiem do "Ogniem i mieczem" ;) )