Po dłuższej przerwie w zeszłym roku doczekaliśmy się wreszcie kontynuacji cyklu o Harrym Dresdenie. Mag wydał trzynasty tom, czyli „Zmiany”, I muszę przyznać, że tym razem tytuł jest cokolwiek znaczący, bo autor postanowił zamknąć kilka istotnych wątków, zmienić status quo i zakończyć wszystko potwornym clifhangerem. U nas na szczęście kolejny tom wyszedł po miesiącu, ale aż się dziwię, że amerykańscy fani po premierze oryginalnej wersji językowej „Zmian” nie ruszyli pod dom Butchera z widłami i pochodniami.
piątek, 21 lutego 2020
poniedziałek, 17 lutego 2020
"12 sprytnych sposobów jak ocalić nasz świat"
Jak niektórzy może pamiętają, jakiś czas temu znęcałam się nad „F**k plastik”, ekoporadnikiem wypuszczonym przez Prószyńskiego i s-kę. Zaś niedawno w swojej skrzynce mailowej znalazłam link do pobrania recenzenckiego egzemplarza kolejnego ekoporadnika od nich, czyli „12 sprytnych sposobów, jak ocalić nasz świat”. Gdybym powiedziała, że przy ściąganiu go nie towarzyszyła mi małpia, przewrotna złośliwość, to bym skłamała. Niemniej, rekomendacje WWF i obietnica, że to ich eksperci książkę pisali dawała pewne nadzieje.
wtorek, 11 lutego 2020
Na co poluje Moreni: luty 2020
Luty wydaje się być miesiącem zaskakująco obfitym w premiery, po nieco wstrzemięźliwym styczniu. Jednakowoż, będę musiała trochę zapowiedzi okroić. Na przykładnie wspomnę nic o szumnych zapowiedziach Maga (dlatego tez nie będzie w tym miesiącu sekcji "Chcę mieć", bo wszystkie jej elementy miały być od Maga). W lutym miało wyjść "La Bella Sauvage" Pullmana, "Nasze imię Legion, nasze imię Bob" Taylora, "Zimne dni" Butchera i "Miecz i cytadela" Wolfe'a, ale konkretów i okładek ani widu, ani słychu, a już jakiś czas temu rednacz pisał, że ze względu na problemy z zaopatrzeniem w drukarni premiery mogą przesunąć się nawet na kwiecień...
Ale wciąż pozostaje całkiem sporo ciekawych tytułów. ;)
Ale wciąż pozostaje całkiem sporo ciekawych tytułów. ;)
sobota, 1 lutego 2020
Stosik #124
Miałam w tym roku przystopować ze ściąganiem książek do domu, ale gdyby oceniać po styczniu, to raczej nic z tego nie wyjdzie. No cóż, widać taka karma. Ale na usprawiedliwienie dodam, że nie wszystko, co na zdjęciu jest moje.
Zacznijmy może od sekcji stojącej, czyli faktycznie moich książek. Od lewej mamy "Aldebaran", pełne wydanie komiksu, które wyszło w zeszłym roku (komiks był już u nas ogólnie wydawany wcześniej, ale 18 lat temu i w pięciu zeszytach). Od daty premiery właściwie rozważałam jego kupno i w końcu się złamałam. Czytać jeszcze nie czytałam, ale sama strona wizualna jest odpowiednio satysfakcjonująca.
Dalej mamy jedyny papierowy egzemplarz recenzencki, czyli "Arktyczne marzenia" od Marginesów. Książka uznawana już za klasykę polarnej ekoliteratury pierwsze wydanie miała 34 lata temu, ale dopiero teraz trafiła w ręce polskich czytelników. Mam zamiar sprawdzić, czy opinie o niej nie sa przesadzone.
Cała reszta to zakupy własne. "Dobrego wilka" przeczytałam w abonamencie Legimi, po czym pomyślałam, że warto mieć własny egzemplarz, a na blogu jest już recenzja. "Czerwony śnieg" z kolei pojawił się znienacka na początku stycznia w ofercie Świata Książki (i, żeby było śmieszniej, wciąż jest dostępny), choć pod koniec zeszłego roku nigdzie już go nie można było dostać. Ot, magia remanentu, jak sądzę. "Nieznane życie lodowców" nabyłam za 12 zł i głównie dlatego, że nie było na Legimi, a "Mówili, że jestem zbyt wrażliwa" to pierwszy poradnik, jaki kupiłam od lat. Zobaczymy, czy jest cokolwiek wart. No i oczywiście na końcu artefaktowe "Jestem legendą" z przyległościami, choć przyznam, że nie jest to jakiś szczególnie interesujący dla mnie tytuł.
Sekcja leżąca to nabytki Lubego, które może ewentualnie kiedyś przeczytam. Jak widać, po zakupie gry "Metro. Exodus" postanowił iść za ciosem i zaopatrzyć się w literacki pierwowzór, czyli całą trylogię "Metra". Zaś "Distortion" dostał ode mnie na urodziny.
Przybyły też dwa egzemplarze recenzenckie w ebooku. I oba już przeczytałam, żeby było śmieszniej, więc może na dniach o nich napiszę.
"Spod kozetki" od Marginesów to spis ciekawych przypadków z kariery pewnego psychiatry. Przyjemnie się to czyta. Zaś "12 sprytnych sposobów, jak ocalić nasz świat" od Prószyńskiego może nie jest idealne, oględnie mówiąc, ale i tak o kilka klas lepsze niż "F**k plastik".
Subskrybuj:
Posty (Atom)