W szkole nigdy nie przepadałam za historią. Przyczyną tego był fakt, że zajmowaliśmy się głównie omawianiem nudnych dat i bitew, roztrząsając ciągle kto i z kim, ale bardzo rzadko dlaczego. Nie poświęcaliśmy natomiast czasu zagadnieniu najbardziej (moim subiektywnym zdaniem) interesującemu, jakim było życie codzienne danej epoki, realia czy to, jakie obyczaje akurat obowiązywały. „Życie prywatne i erotyczne w starożytnej Grecji i Rzymie” jest książką, która daje doskonałą okazję do nadrobienia tych zaległości, przynajmniej jeśli chodzi o starożytność.
Autor w tej popularnonaukowej publikacji poruszył trzy zagadnienia, osobno dla Grecji (wraz z Macedonią za czasów Aleksandra Wielkiego) i osobno dla Imperium Rzymskiego (począwszy od czasów, kiedy jeszcze żadno imperium wokół miasta nie narosło). Pierwszym są oczywiście wszelkie obyczaje związane z życiem rodzinnym. Osobiście uważam rozdziały temu tematowi poświęcone za najciekawsze w książce – były jednak zdecydowanie za krótkie, chętnie przeczytałabym i trzy razy więcej. W każdym razie, można się dowiedzieć, że starożytne żony greckie traktowano gorzej niż obecnie muzułmanki w krajach islamskich (i nie mówię tu o iberalnych państwach). Przebywały wyłącznie w wyznaczonej części domu i nie mogły wychodzi bez zawoju na twarzy i przyzwoitki… Ale, co najciekawsze, w takiej Sparcie dziewczęta na wydaniu miały obowiązek przechadzania się po ulicach… nago. Zaiste, greckie miasta-państwa różniły się w kwestii obyczajowej niekiedy diametralnie. Co innego Rzym, gdzie w porównaniu z Helladą panowała istna emancypacja. Autor porusza też kwestię umiejscowienia homoseksualizmu w kulturze greckiej i rzymskiej. Co ciekawe, źródła nigdy nie wspominają o lesbijkach.
Drugą kategorią zagadnień jest, że użyję takiego sformułowania, przekaz literacki. Autor opisuje odpowiednio rodzinno-alkowiano-domowe aspekty „Iliady” i „Eneidy” w odniesieniu do ówczesnych realiów w omawianej dziedzinie życia. Jest to niewątpliwie ciekawostka dla tych, którzy się z powyższymi utworami nie mieli okazji w całości zapoznać, ale koneserom literatury antycznej może wydać się nieco nużący.
Trzecim aspektem jest wpływ życia rodzinnego władców na politykę Grecji i Rzymu. Autor świetnie sobie radzi z omawianiem koligacji rodzinnych i skomplikowanych relacji, jakie łączyły członków królewskich i cesarskich rodów. Szczególnie historia Rzymu jest bogata w różne niuanse i skandale (także seksualne; autor mówi również o dewiacjach władców i ich mocno kontrowersyjnych upodobaniach), do tego stopnia, że twórcy najbardziej zawiłych wenezuelskich seriali mogą się schować. Mimo skomplikowania i dość sporej objętości rozdział ten czyta się jednym tchem.
Pan Koper ma bardzo płynny styl. Potrafi podać czytelnikowi swoją wiedzę w sposób nie tylko atrakcyjny i przejrzysty, ale także zrozumiały i zachęcający. Wszystko to dzięki przystępności języka i dynamice opisu. Jednakowoż znalazły się drobne szczegóły, które mnie irytowały. Myślę, że wynikają one z pewnej maniery stylistycznej. Pierwszym było częste używanie słowa „pederastia”. Podkreślam, że tutaj moja irytacja jest czysto subiektywna, gdyż autor chciał unikną nadmiernych powtórzeń, a homoseksualizm nie ma chyba w języku polskim mniej pejoratywnych synonimów. Niemniej jednak pewien negatywny wydźwięk pozostaje. Drugim szczegółem był nieco dziwny sposób wywoływania emocji u czytelnika. Mianowicie autor, poruszając temat mordowania najbliższej rodziny z pobudek czysto politycznych stwierdził, iż był to naonczas jeden z powszechnie przyjętych sposobów sprawowania władzy, więc nie ma się czym oburzać. Następne zaś, przy omawianiu pań z ambicjami politycznymi nie omieszkał często podkreślać, jakież to nie na miejscu było z ich strony mordowanie najbliższej rodziny. Nie popieram żadnej formy mordu i w ogóle uważam ten sposób zaspokajania politycznych ambicji za godny najwyższego potępienia, ale wytykanie go jednej tylko płci przy wcześniejszym stwierdzeniu, że w życiu politycznym była to powszechna praktyka, wydaje mi się po prostu niesmaczne. Niemniej jednak, jeśli nie jesteście takimi wrażliwcami (na pewne kwestie), jak ja, to nawet powyższych szczegółów nie zauważycie.
Jeśli chodzi o jakoś wydania, to miałam napisać, że jest najwyższa, jednak ten sielski obrazek nieco psuje sposób klejenia książki – nie da się jej czytać bez złamania grzbietu. Poza tym, wszystko jak najlepsze: piękna okładka w stonowanych barwach sepii, świetnie z nią skomponowany i oryginalny, bo czekoladowy, kolor czcionki oraz liczne ilustracje bardzo uprzyjemniają lekturę. Nawet literówkę znalazłam tylko jedną.
Podsumowując, książkę polecam wszystkim, którzy lubią, jak i tym, którzy nie lubią historii. Jednak wydaje mi się, że osoby na co dzień pracujące z tą dziedziną nauki (do tej grupy zaliczam również zagorzałych hobbystów z długim stażem) nie znajdą wielu odkrywczych ciekawostek. Natomiast jeśli ktoś dopiero zaczyna się dziejami dawno minionymi interesować, lubo chce poszerzyć sobie nieco horyzonty przed przeczytaniem „Quo vadis?”, jest to lektura idealna.
Książkę otrzymałam od wydawnictwa Bellona, za co serdecznie dziękuję.
Autor: Sławomir Koper
Wydawnictwo: Bellona
Rok: 2011
Stron: 336
***
Problemy z internetem niniejszym zostały zażegnane. Co prawda cięgle natykam się na różne dziwne kwiatki, w postaci niemożności dodawania komentarzy na Bloggerze, ale mam nadzieję, że po pomajstrowaniu przy przeglądarce problemy miną. Tymczasem zaczynam nadrabia zaległości.:)
Naprawa kompa nie była trudna, raczej czasochłonna:) Niech Ci kochanie dobrze służy.
OdpowiedzUsuńPo za tym fajniuchna recenzja. Może ci ją nawet ukradnę:D
Cieszę się, że komputer już odzyskał siły ;) Co do lekcji historii, mam podejście dokładnie takie samo, więc cieszę się, że są jeszcze takie książki, które potrafią zaciekawić i przekonać do nauki historii, czy też - do zagłębiania pasjonujących dziejów. Aktualnie w czwartki mam zajęcia z kultury antycznej i ta pozycja mogłaby się tam nadać :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się piękne uzupełnienie do czekających na półce na swoją kolej "Nazo poety", "Boskiego Juliusza" i "Tyberiusza Cezara" Bocheńskiego! Odnotowuję:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję pożyczyć sobie kiedyś tę książeczkę od Ciebie :D Ty już dobrze wiesz, po co :P
OdpowiedzUsuńLuby - Dzięki kochanie za wszystko - a głównie za usługi serwisowo - naprawcze.:*
OdpowiedzUsuńFutbolowa - Myślę, że się nada, o ile nie prowadzisz zaję z dziemi. Pewne fakty w niej opisane są jednak na tyle "pikantne" i bulwersujące, że dla maluchów się nie nadadzą.:)
viv - wobec tych tytułów to raczej sprawdziłoby się bardziej jako wprowadzienie.:) Ale i uzupełnieniem pewnie będzie dobrym.:)
Sereity - wiem i pożyczę.:D
I to jest chyba największy błąd naszego szkolnictwa- zmuszanie do uczenia się dat na pamięć i wszystkich bitew... zamiast zaciekawić, zanudzają... W każdym bądź razie jestem ciekawa tej powieści, bo historia była dla mnie jednym z ulubionych przedmiotów :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)
Historię lubiłam do liceum, aż spotkałam na swojej drodze nauczycielkę stworzoną chyba do zniechęcania uczniów do tego przedmiotu. Teraz czasem sama sięgam od siebie, lubię i starożytność, więc jeśli będzie okazja to chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNie interesują mnie takie książki nie mniej jednak recenzja bardzo fajna . Czekam na kolejną. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń