Cykl o Starym Królestwie przez długi czas pozostawał trylogią, nie licząc oczywiście pojawiających się okazjonalnie opowiadań. Po latach jednak autor postanowił wrócić do tego świata, najwyraźniej zatęskniwszy za nim tak, jak i stosunkowo liczni fani. Z jednej strony podążył szlakiem dobrze znanym – postanowił ukazać młodą dziewczynę (znowu) na rozdrożu, poddaną działaniu sił znacznie potężniejszych niż ona. Z drugiej, obrał dla Clariel zupełnie inną ścieżkę rozwoju.
Clariel jest córką najbardziej utalentowanej złotniczki w kraju i jednocześnie wnuczką Abhorsena (choć ten ostatni fakt raczej nie odgrywa roli w jej życiu). Wcześniej mieszkała na głębokiej prowincji, w pobliżu ukochanego Wielkiego Lasu, lecz rozwój kariery matki wymusił na całej rodzinie przeprowadzkę do stolicy. Niepokorna dziewczyna o naturze samotnika bardzo męczy się wśród murów i konwenansów oplatających wyższe sfery. Z każdym kolejnym dniem zaczyna coraz poważniej myśleć o ucieczce, choćby i wbrew woli rodziców. Jednak sprawy ulegają poważnej komplikacji.
Nix postanowił pokazać czytelnikom obraz innego Starego Królestwa, niż znane im do tej pory i w tym celu cofnął się o sześćset lat. Nie patrzymy już na resztki po dawnej potędze, rozkładającej się na oczach bohaterów. Widzimy królestwo silne i dostatnie, nie nękane przez Zmarłych, nekromantów i istoty Wolnej Magii. Król co prawda jest stary i niedołężny, dawno odmówił sprawowania obowiązków, pogrążony w oczekiwaniu na powrót dawno zaginionej wnuczki, ale szeregowy obywatel nie odczuwa braku władzy. Abhorsenowie od trzech pokoleń nie mieli ani jednego Zmarłego czy istoty Wolnej Magii do zwalczenia, toteż zgnuśnieli całkowicie i zajęli się organizowaniem imprez terenowych (czyli wielkich polowań). To właściwie tyle zmian, bo jeśli chodzi o rozwój technologiczny czy społeczny to sześćset lat nic w tej materii nie zmieniło (choć przyznam autorowi, że do czasu akcji „Sabriel” zaginęło sporo wiedzy magicznej). Z drugiej strony, całkowicie brak tu wzmianek o Ancestriell. Trochę szkoda, mogłyby ubarwić świat przedstawiony (ale niestety, w opowieści, którą otrzymaliśmy, nie ma nawet miejsca, żeby je dodać). Za to mamy kilka elementów, które wzbogacają wiedzę o świecie, a o których nie było mowy wcześniej (i szczerze mówiąc, ataki berserku, które podobno często zdarzają się u ludzi z królewskiego rodu, wyglądają mi na wymyślone specjalnie na potrzeby Clariel. Z drugiej strony, można je ładnie wpasować w przypadek Kerrigora z trylogii…).
Ale przejdźmy może do samej bohaterki, bo nieco się różni od dotychczasowych dziewczyn Nixa. I Sabriel, i Lirael pokornie przyjmowały swój los, postawione przed jego nieuchronnością, wykazując się przy tym niezłomnością i siłą charakteru, a także łamiąc własne ograniczenia. Clariel jest inna. Buntuje się przeciw rzeczywistości i pragnie zrealizować swoje marzenia bez względu na okoliczności (trzeba dodać, że nad jej głową nie wisi żadne przeznaczenie, buntuje się więc nie przeciw siłom wyższym, ale przeciw woli ludzi, chcących nią manipulować i wykorzystać do własnych celów). Zdecydowanie więcej w niej egoizmu niż w znanych dotąd bohaterkach, ale Nix podkreśla, że w dążeniu do tego, co czyni nas szczęśliwymi nie ma nic złego (kluczowe za to są metody i nieuleganie pokusom łatwej drogi). Trochę zanadto upraszcza, szczerze mówiąc. O ile ciekawiej by było, gdyby Aronzo, z którym rodzice chcą wyswatać Clariel, nie był skończonym, zarozumiałym dupkiem, tylko sympatycznym chłopakiem (choć z drugiej strony, nastoletnim odbiorcom mogłoby byś trudno sympatyzować z Clariel, jeśli ta mimo wszystko odrzuciłaby jego zaloty. Względnie odezwałyby się głosy starszych czytelników, że znowu powieść dla młodzieży, gdzie aranżowane małżeństwo jest kreowane na najźlejsze zło bez żadnego powodu. I tak źle, i tak niedobrze).
Szczerze mówiąc, po „Clariel” pozostał mi spory niedosyt – równie chętnie jak jej historię, przeczytałabym opowieść o Belu (chłopaku, koniec końców okazującym się pierwszym od trzech pokoleń Abhorsenem z prawdziwego zdarzenia) czy zaginionej księżniczce. Ale jeśli opowieść otwiera więcej szlaków niż zamyka i jeszcze sprawia, że chciałoby się nimi podążyć, to jest to raczej zaleta, prawda?
PS. Odnośnie smoka na okładce – rzeczywiście pojawia się w książce. I jakkolwiek bestia wygląda całkiem ciekawie, tak jej wątek mnie rozczarował. Wolę chyba, gdy autor pozostaje przy zwierzętach futerkowych.
PS.2. Nix w posłowiu zapowiada kolejną książkę, tym razem kontynuację trylogii (mam nadzieję, że jak już ją wreszcie napisze i dostaniemy polskie wydanie, będzie ono wzbogacone o opowiadanie, którego wątki rozwija). Czekam niecierpliwie.
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Literackiego.
Tytuł: Clariell
Autor: Garth Nix
Tytuł oryginalny: Clariel. The Lost Abhorsen
Autor: Garth Nix
Tytuł oryginalny: Clariel. The Lost Abhorsen
Tłumacz: Agnieszka Kuc
Cykl: Stare Królestwo
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok: 2015
Stron: 496
Cykl: Stare Królestwo
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok: 2015
Stron: 496
Czuje ze mogloby mi sie spodobac :)
OdpowiedzUsuńJuż parę razy natknęłam się na te książki, ale nigdy się im szczególnie nie przypatrywałam.Może pora dać im szansę, bo ta część wygląda naprawdę ciekawie :).
OdpowiedzUsuńWarto:)
OdpowiedzUsuńWszystkie są dobre. Z tym, że można zaczynać i od tej, to zupełnie odrębna opowieść.:)
OdpowiedzUsuńCzekałam na tę recenzję i mimo wszystkich Twoich zastrzeżeń czuję się zachęcona. Muszę sobie przygruchać "Calriel" do kolekcji i przeczytać razem z powtórką z trylogii. A a propos tego - myślisz, że da się "C" swobodnie przeczytać przed trylogią, skoro dzieje się wcześniej? Chyba nic to nie zmieni, jeśli się zna trylogię?
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak. "Clariel" jest zamkniętą historią (nie czytaj posłowia od autora, zawiera spoiler) i zasadniczo nie łączy się z trylogią, więc można ją czytać osobno bez szkody.
OdpowiedzUsuńTo znaczy nie czytać posłowia przed powieścią, tak? Nie że w ogóle :)?
OdpowiedzUsuńNo wiesz, po przeczytaniu powieści spoilery nie są już takie groźne.;)
OdpowiedzUsuńO, jaką to ma śliczną okładkę, zdecydowanie najładniejsza w serii, tak imo. Brzmi to ładnie, naprawdę muszę się w końcu zabrać za czytanie Nixa. "Sabriel" jest zaczęta, leży sobie na półce i czeka, aż mnie na nią najdzie.
OdpowiedzUsuń(Za to przeczytałam niedawno "Dzieci demonów", będzie recka. ;>)
Akurat ta okładka jest ze smokiem, tak więc obawiam się, że moja ocena nie jest obiektywna.;) Zabieraj się, zabieraj,chętnie poczytam Twoje notki.:) (na tą o "Dzieciach demonów" też czekam. A ogólne wrażenia jak, jeśli można wiedzieć?:))
OdpowiedzUsuńNo tak, to mogło przeważyć. ^^
OdpowiedzUsuńZabieram, zabieram... pewnie potrwa to jeszcze trochę, ale w końcu przeczytam.
Tak krótko mówiąc: bardzo pozytywne. Mam pewien mały problem z historią, ale sam świat, sposób pisania, przedstawienie głównych bohaterów - niezwykłe, naprawdę.
Dla mnie duże rozczarowanie, sporo słabsze i bardziej infantylne niż wcześniejsze książki z serii. A główną bohaterkę to należałoby przełożyć przez kolano i dać solidne manto, taka irytująca :P
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobała.^^ Będziesz sobie mogła przeczytać dalszy ciąg w oryginale, bo książka ma kontynuację.
OdpowiedzUsuńTeż miałam niedosyt. :) I muszę przyznać, że ciężko było mi się wciągnąć do tak innego Starego Królestwa. Mogget na szczęście całość dla mnie uratował. A posłowie dało do myślenia. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to była raczej miła odmiana. No i Mogget pozostaje niezmienny^^
OdpowiedzUsuń