Jak wiadomo, ekoliteratura ptakami stoi – gdybym miała wnioskować po swoich osobistych obserwacjach, to co najmniej 60% książek wydawanych w tym nurcie jest właśnie o ptakach. W sumie mnie to nie dziwi, podglądanie ptaków stało się ostatnio bardzo modnym hobby, a jeśli kogoś nie stać na wojaże po świecie w celu uganiania się za co bardziej egzotycznymi okazami (lub nie ma tyle samozaparcia, żeby zarywać noce w celu obserwacji, powiedzmy, sów), to przynajmniej sobie o nich poczyta. Jednak nie opisywanie egzotycznych gatunków jest celem Jima Robbinsona (choć i od tego nie stroni).
„Zadziwiający świat ptaków” miał nam bowiem przybliżyć ptaki jako kolektyw, wskazać ich rolę i zasługi dla świata. Aby to jakoś usystematyzować, autor podzielił swoją książkę na cztery sekcje tematyczne o klarownych tytułach: „Co ptaki mówią nam o świecie przyrody?”, „Ptasie dary”, „Poznawanie siebie dzięki ptakom”, „Ptaki i nadzieja na lepszą przyszłość”. W każdej sekcji zaś umieścił kilka felietonów o zbliżonych założeniach konstrukcyjnych: trochę atrakcyjnie podanej wiedzy i trochę człowieka (naukowca z jego badaniami, hodowcy z jego zwierzętami czy sokolnika z jego pasją). Mimo pewnej nieprzyjemnej powtarzalności, to całkiem atrakcyjna, przejrzysta i przemyślana forma, choć człowiek odnosi wrażenie, że teksty wcześniej ukazywały się cyklicznie w jakimś czasopiśmie (wrażenie bierze się stąd, że pewne fakty są kilkukrotnie powtarzane przez autora w niemal niezmienionej formie).
Czy się udało? Hm, mnie osobiście trudno powiedzieć. Problem z faktami naukowymi polega na tym, że ich liczba jest ograniczone (a nowe nie pojawiają się znowuż aż tak szybko) i jeśli ktoś czyta wiele książek na dany temat (jak ja), to w pewnym momencie zawarte w nich informacje zaczynają się powtarzać, co prowadzi do znużenia. Robbins tej powtarzalności nie uniknął (bo i nie miał na to szans, jeśli chciał pozostać przy popularniejszych zagadnieniach), ale znalazł sposób na uniknięcie znużenia. Otóż wybierał sobie barwnych rozmówców z ekscentrycznym podejściem do omawianego tematu (ale też często i tytułem naukowym), które pozwalało na pokazanie czegoś w innej niż zwykle perspektywie. Na mnie działało.
Żeby nie było zbyt słodko, autor ma też kilka irytujących manier. Przedstawienie jego interlokutorów ma w sobie coś z relacji w kolorowych pisemkach – niezależnie od tego, czy mowa o profesorze renomowanej uczelni, czy czarnoskórym sokolniku pracującym z trudną młodzieżą, zaczynamy od opisu i podania wieku (fakt, że autor jednak wznosi się o kilka poziomów wyżej nad liczbę lat podaną w nawiasie). Poza tym ma irytująca manierę udowadniania zawsze i wszędzie, że badania, o których akurat pisze mogą mieć kluczowe i praktyczne znaczenie dla rozwoju technologii/cywilizacji/medycyny/ wstaw cokolwiek. Mam wrażenie, że to dość częste podejście w książkach pisanych przez dziennikarzy (w tych pisanych przez naukowców jeszcze się nie potkałam), ale strasznie go nie lubię, bo sugeruje, że chęć poszukiwania wiedzy dla samego zbadania, jak coś działa jest niewłaściwa.
Ale poza moimi osobistymi dąsami, książka napisana jest bardzo przystępnie. Autor posługuje się stylem raczej przejrzystym, niż charakterystycznym, co w sumie nie jest wadą. Przyjemnie się to czyta, nawet jeśli wcześniej z omawianymi zagadnieniami nie miało się do czynienia.
Ogólnie jest to warta polecenia pozycja dla miłośników ptaków – rozstrzał tematyczny powinien zadowolić nawet najbardziej wymagających, bo zaczynamy od ewolucji lotu, poprzez ekonomiczne i ekologiczne skutki pozyskiwania guana, a na wykorzystaniu ptaków drapieżnych w resocjalizacji kończymy. Wydanie też jest bardzo estetyczne, zarówno okładka, jak i ilustracje wewnątrz są zgrane i dobrane tematycznie. Lubię ładną różnorodność. Wam też się spodoba.
„Zadziwiający świat ptaków” miał nam bowiem przybliżyć ptaki jako kolektyw, wskazać ich rolę i zasługi dla świata. Aby to jakoś usystematyzować, autor podzielił swoją książkę na cztery sekcje tematyczne o klarownych tytułach: „Co ptaki mówią nam o świecie przyrody?”, „Ptasie dary”, „Poznawanie siebie dzięki ptakom”, „Ptaki i nadzieja na lepszą przyszłość”. W każdej sekcji zaś umieścił kilka felietonów o zbliżonych założeniach konstrukcyjnych: trochę atrakcyjnie podanej wiedzy i trochę człowieka (naukowca z jego badaniami, hodowcy z jego zwierzętami czy sokolnika z jego pasją). Mimo pewnej nieprzyjemnej powtarzalności, to całkiem atrakcyjna, przejrzysta i przemyślana forma, choć człowiek odnosi wrażenie, że teksty wcześniej ukazywały się cyklicznie w jakimś czasopiśmie (wrażenie bierze się stąd, że pewne fakty są kilkukrotnie powtarzane przez autora w niemal niezmienionej formie).
Czy się udało? Hm, mnie osobiście trudno powiedzieć. Problem z faktami naukowymi polega na tym, że ich liczba jest ograniczone (a nowe nie pojawiają się znowuż aż tak szybko) i jeśli ktoś czyta wiele książek na dany temat (jak ja), to w pewnym momencie zawarte w nich informacje zaczynają się powtarzać, co prowadzi do znużenia. Robbins tej powtarzalności nie uniknął (bo i nie miał na to szans, jeśli chciał pozostać przy popularniejszych zagadnieniach), ale znalazł sposób na uniknięcie znużenia. Otóż wybierał sobie barwnych rozmówców z ekscentrycznym podejściem do omawianego tematu (ale też często i tytułem naukowym), które pozwalało na pokazanie czegoś w innej niż zwykle perspektywie. Na mnie działało.
Żeby nie było zbyt słodko, autor ma też kilka irytujących manier. Przedstawienie jego interlokutorów ma w sobie coś z relacji w kolorowych pisemkach – niezależnie od tego, czy mowa o profesorze renomowanej uczelni, czy czarnoskórym sokolniku pracującym z trudną młodzieżą, zaczynamy od opisu i podania wieku (fakt, że autor jednak wznosi się o kilka poziomów wyżej nad liczbę lat podaną w nawiasie). Poza tym ma irytująca manierę udowadniania zawsze i wszędzie, że badania, o których akurat pisze mogą mieć kluczowe i praktyczne znaczenie dla rozwoju technologii/cywilizacji/medycyny/ wstaw cokolwiek. Mam wrażenie, że to dość częste podejście w książkach pisanych przez dziennikarzy (w tych pisanych przez naukowców jeszcze się nie potkałam), ale strasznie go nie lubię, bo sugeruje, że chęć poszukiwania wiedzy dla samego zbadania, jak coś działa jest niewłaściwa.
Ale poza moimi osobistymi dąsami, książka napisana jest bardzo przystępnie. Autor posługuje się stylem raczej przejrzystym, niż charakterystycznym, co w sumie nie jest wadą. Przyjemnie się to czyta, nawet jeśli wcześniej z omawianymi zagadnieniami nie miało się do czynienia.
Ogólnie jest to warta polecenia pozycja dla miłośników ptaków – rozstrzał tematyczny powinien zadowolić nawet najbardziej wymagających, bo zaczynamy od ewolucji lotu, poprzez ekonomiczne i ekologiczne skutki pozyskiwania guana, a na wykorzystaniu ptaków drapieżnych w resocjalizacji kończymy. Wydanie też jest bardzo estetyczne, zarówno okładka, jak i ilustracje wewnątrz są zgrane i dobrane tematycznie. Lubię ładną różnorodność. Wam też się spodoba.
Ksiązkę otrzymałam od wydawnictwa Feeria.
Autor: Jim Robbins
Tytuł oryginalny: The Wonder of Birds
Tłumacz: Anna Binder
Wydawnictwo: Feeria
Rok: 2018
Stron: 408
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.